Krew, pot, ząbki na telewizorach.
Czwartek, 15 sierpnia 2013 Kategoria Góry Stołowe, Pierwsze poty 100km - 200km, Z grupką śmiałków.
Uczestnicy
Km: | 116.00 | Km teren: | 38.00 | Czas: | 07:15 | km/h: | 16.00 |
Pr. maks.: | 74.00 | Temperatura: | 26.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Felt mtb Q900 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Czwartek poranek, teraz się zacznie opowieść jak z horroru ;().
Nic nie podejrzewający jak biedne owieczki spotykamy się w Kłodzku w ekipie Ryjek, Zibi, Tomek nowa krew i ja, aby podążyć do Karłowa na spotkanie z resztą stada, Lea, Merlin, Toomp i nasz pasterz przewodnik główny wykonawca brudnej roboty ;) rzeźnik Bogdan.
Miała to być trasa pasi łąki czyli spokojna przeprawa przez leśne głusze, podziwianie okolicznych kamyczków ( telewizorów ) i smakowanie kwaśnicy, ale tak zawsze uspakaja się zwierzynę przed ( w przypadku Ryjka nowej towarzyszki będzie to najlepiej brzmiało ) świniobiciem ;).
Jak zawsze zaczęło się próbą rozproszenia stada czyli pozostawieniem jeszcze żywych ale już potencjalnych ofiar w lesie, sztuka po sztuce, żeby jedna ofiara nie straszyła drugą widząc swoje nogi wyżej głowy ;). Zaczęło się od delikatnego salta Merlina, później zagubiony ale to na długość wzroku Ryjek i całkowitą próbą odseparowania mnie od reszty przed pierwszym posiłkiem w Pasterce, czyli kwaśnicą.
Później już regularnie Merlin uparł się i koniecznie chciał wykonać udane salto wokół własnej osi, Lea próbowała pokonywać skalne zjazdy tylko na przednik kole bez trzymanki a ja dowiedziałem się że nawet Feniksy nie zawsze podczas lotu zdążą wznieść się w górę i potrafią piórami wyszorować skały, co po powrocie do domu kończyło się prośbą o wniesienie roweru ;).
No ale co ja tu będę dalej pisał niech resztę proszę wycieczki zdjęcia opowiedzą.
Bardzo wam wszystkim dziękuję za ten jak że mocny wyjazd i świetną atmosferę i do zobaczenia na trasie.
Nic nie podejrzewający jak biedne owieczki spotykamy się w Kłodzku w ekipie Ryjek, Zibi, Tomek nowa krew i ja, aby podążyć do Karłowa na spotkanie z resztą stada, Lea, Merlin, Toomp i nasz pasterz przewodnik główny wykonawca brudnej roboty ;) rzeźnik Bogdan.
Miała to być trasa pasi łąki czyli spokojna przeprawa przez leśne głusze, podziwianie okolicznych kamyczków ( telewizorów ) i smakowanie kwaśnicy, ale tak zawsze uspakaja się zwierzynę przed ( w przypadku Ryjka nowej towarzyszki będzie to najlepiej brzmiało ) świniobiciem ;).
Jak zawsze zaczęło się próbą rozproszenia stada czyli pozostawieniem jeszcze żywych ale już potencjalnych ofiar w lesie, sztuka po sztuce, żeby jedna ofiara nie straszyła drugą widząc swoje nogi wyżej głowy ;). Zaczęło się od delikatnego salta Merlina, później zagubiony ale to na długość wzroku Ryjek i całkowitą próbą odseparowania mnie od reszty przed pierwszym posiłkiem w Pasterce, czyli kwaśnicą.
Później już regularnie Merlin uparł się i koniecznie chciał wykonać udane salto wokół własnej osi, Lea próbowała pokonywać skalne zjazdy tylko na przednik kole bez trzymanki a ja dowiedziałem się że nawet Feniksy nie zawsze podczas lotu zdążą wznieść się w górę i potrafią piórami wyszorować skały, co po powrocie do domu kończyło się prośbą o wniesienie roweru ;).
No ale co ja tu będę dalej pisał niech resztę proszę wycieczki zdjęcia opowiedzą.
Batorówek i jeszcze nic nieświadomi co ich czeka© FENIKS
Choć ciężki sprzęt na leśnej drodze do Karłowa mówił wyraźnie zawróćcie, zginiecie !!!!! ;)© FENIKS
Dojeżdżamy do Karłowa w oddali ukazuje się Szczeliniec© FENIKS
Spotkanie całą grupą w Karłowie pod sklepem spożywczym, Bogdan tu przyjął zamówienie od sprzedawcy na świeże bitki jagnięce ;)© FENIKS
Po próbach dywersji i rozproszenia stada jednak wszyscy docieramy do Pasterki a nawet o trzy osoby więcej które serdecznie Pozdrawiam. Owieczki jeden, przewodnik rzeźnik zero ;))© FENIKS
Po napojeniu i zjedzeniu smacznej Kwaśnicy ;)) ruszamy dalej ale już padają pewne podejrzenia co do intencji nowego pasterza, przewodnika© FENIKS
Zibi jako pierwszy coś zaczyna podejrzewać i szuka banana do wstępnej obrony i dzwoneczka w razie gdyby zgubił się w leśnej głuszy. Reszta jeszcze nieświadoma patrzy się ze zdziwieniem© FENIKS
Najpierw trzeba wprowadzić ofiary w błogi nastrój a do tego najlepsze są cudne widoki© FENIKS
Widok nr 2. Jak tu pięknie nawet można się potaplać w błotku© FENIKS
Widok nr 3. Lekka fascynacja ;)© FENIKS
Po tych widokach nasza gwiazdka jest gotowa podążyć wszędzie za nowym przewodnikiem ;( ale ja trzymam rękę na pulsie ;)) jak na razie ;)© FENIKS
Do spełnienia marzeń docieramy do innych owieczek żeby jeszcze bardziej wpaść w podziw tych jak że pięknych terenów i jeszcze głębiej się oddać zniewoleniu umysłu przez przewodnika ;)© FENIKS
Ostatni widok Lei i jej gładkich kolanek przed jazdą na jednym kole ;))© FENIKS
Spoglądając na te piękne widoki z samego szczytu mamy z Leą plan© FENIKS
Ja udając że jestem całkowicie nieświadomy zaistniałej sytuacji odwracam uwagę pięknych dziewczyn ;)) i przewodnika mianem rzeźnika ;))© FENIKS
A Lea jako dywersję w tym samym czasie odkręca linki hamulcowe. Co się później okazało pomyłkowo zamiast w rowerze Bogdana odkręciła Zibiemu ;((. Co za peszek© FENIKS
Po niezbyt udanej dywersji ratujemy się ucieczką, Lea poznaje tajniki zjazdu na przednim kole bez trzymanki co kończy się skalnym wirażem i rozwalonym kolanem ;(© FENIKS
Ale dalej dzielnie pokonuje wszystkie podstępnie uknute przez przewodnika rzeźnika ;)) zjazdy i to z taką gracją ;)© FENIKS
Reszta grupy żeby dywersja nie była na nich ucieka w popłochu tak samo pokonując zjazdy z pełną gracją ;)© FENIKS
Jednak po zjeździe okazuje się że Lea za mocno kruszyła skały i kolano musi przejść mały przegląd, Tomek oddał jej jedyną porcję którą przeważnie stosuje aplikując ( wciągając nosem ) ałć ;)) ale podobno dożylnie działa jeszcze szyb© FENIKS
W dalszej części trasy Ryjek udał się tak szybko jak tylko mógł aby sprawdzić czy wyłomy w skałach są wystarczające tak na pół roweru ;). I tu ja próbując lot Feniksa wytarłem piórami okoliczne skały i przy okazji, jeszcze o tym nie wied© FENIKS
Gdy już się skaturlałem to tak wyglądał ten jak że wyszukany zjazd od dołu ;) Co prawda był super© FENIKS
Ameryka i tu wreszcie mały odpoczynek i czas na rozmowy o dalszej próbie ocalenia skóry i likwidacji nowego przewodnika ;). W wolnej chwili Lea macza bułeczkę aby sprawdzić soczystość blood© FENIKS
Wreszcie nasze wysiłki i próba obrony własnej skóry zaczynają przynosić efekty ;), Bogdan dostaje po kapciach ;)© FENIKS
Gdy załapał że z nami nie ma żartów wyprowadził nas na piękną nową szeroką gładziutką drogę gdzieś między Broumovem a Policami. Ale i tak miał w tym swój plan bo nasze opony zaczęły roztapiać się i tylko patrzeć jak się usmażymy na© FENIKS
Nawet w koparce gąsienice się roztopiły ;)) a co dopiero nasze popnki. Więc grupa szybko się rozbiła i każdy ratował się jak mógł. Bo jak widać cwany Bogdan chciał do sklepu dostarczyć nie tylko świeże mięsko ale i już usmażone ;))© FENIKS
Na szczycie Lea sprawdza czy zostały choć rafki, Toomp daje Zibiemu pompkę żeby jako pierwszy dmuchną Bogdana za ten podjazd ;))) A później każdy po kolei ;))© FENIKS
W ramach odpustu dalsza trasa to już korzenne przyprawy ;) aż szczęka wypada i śrubki się odkręcają ;). Ryjek ma błyskawice w oczach ;)© FENIKS
Jednak po wszystkim docieramy do knajpki z której zjazdem asfaltowym nabijamy max prędkości zjazdu tak wszystkim na obiad się spieszyło. Bo wiedzieli już że dali rady i sami obiadem nie będą ;)© FENIKS
Wreszcie to co owieczki lubią najbardziej ;) soczysta trawa, przejrzyste widoki i mokre piwko ;)© FENIKS
Gdy Bogdan zdał sobie sprawę że tym razem mu nie wyszło zdecydował się zabrać nas na koniec tej jak że pięknej wycieczki przyrodniczej na obiad gdzie i tak już czekała dodatkowa eskorta od strony Lei ;)© FENIKS
Bardzo wam wszystkim dziękuję za ten jak że mocny wyjazd i świetną atmosferę i do zobaczenia na trasie.
komentarze
Twoją relację oglądałem na gorąco...Jako ostatnią z tego wypadu.
Rechotałem w głos aż się rodzina zbiegła.:)))))))))))) lutra - 20:16 niedziela, 25 sierpnia 2013 | linkuj
Rechotałem w głos aż się rodzina zbiegła.:)))))))))))) lutra - 20:16 niedziela, 25 sierpnia 2013 | linkuj
Gorzej juz byc nie moze, dobrze ze nie Kuba rozpruwacz:). Relacja jak zawsze swietna, usmialem sie setnie, na razie nie mam planu na wiekszy hardcore, jak cos wymysle to sie odezwe :). Pozdrower
cerber27 - 19:10 wtorek, 20 sierpnia 2013 | linkuj
Gorzej juz byc nie moze, dobrze ze nie Kuba rozpruwacz:). Relacja jak zawsze swietna, usmialem sie setnie, na razie nie mam planu na wiekszy hardcore, jak cos wymysle to sie odezwe :). Pozdrower
cerber27 - 19:09 wtorek, 20 sierpnia 2013 | linkuj
O! "Rzeźnik" bardzo mi przypadł do gustu :))
Jak zwykle - rewelacyjna relacja. Nasz atak śmiechu z Machovskiej Lhoty będę długo pamiętać. Klienci z sąsiedniego stolika pewnie też :D
Pozdrawiam i do następnego. lea - 06:39 wtorek, 20 sierpnia 2013 | linkuj
Komentuj
Jak zwykle - rewelacyjna relacja. Nasz atak śmiechu z Machovskiej Lhoty będę długo pamiętać. Klienci z sąsiedniego stolika pewnie też :D
Pozdrawiam i do następnego. lea - 06:39 wtorek, 20 sierpnia 2013 | linkuj