Wpisy archiwalne w miesiącu
Lipiec, 2014
Dystans całkowity: | 719.00 km (w terenie 178.00 km; 24.76%) |
Czas w ruchu: | 37:45 |
Średnia prędkość: | 16.87 km/h |
Maksymalna prędkość: | 73.00 km/h |
Suma podjazdów: | 7407 m |
Liczba aktywności: | 15 |
Średnio na aktywność: | 47.93 km i 3h 46m |
Więcej statystyk |
Krzysztofa i Anny, pełen odlot.
Niedziela, 27 lipca 2014 Kategoria Góry Stołowe, Lajchcik - 0km - 50km, Z grupką śmiałków.
Uczestnicy
Km: | 43.00 | Km teren: | 18.00 | Czas: | 02:35 | km/h: | 16.65 |
Pr. maks.: | 66.00 | Temperatura: | 28.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 520m | Sprzęt: Felt mtb Q900 | Aktywność: Jazda na rowerze |
W sobotę po krótkiej wyprawie z Patrycją wracamy do domku,gdzie o wieczornej porze udajemy się do FullStronga i jego małżonki na imprezkę imieninową, czyli Krzysztof a Anny dodaliśmy sobie po drodze żeby było weselej;)). Było cudnie ;) i mocno (czytaj poranna pobudka w niedzielę z głową jak betoniarka,wielka, jajowata i wszystko się kręci ). Pod koniec biesiady zaproponowałem Fullstrongowi delikatny wypad w niedzielę na Batorówek. Gość był 100% przekonany że w niedzielę nie będę miał siły nawet podnieść powieki a co dopiero wstać, i bez wahania zgodził się ;))).
W niedzielę rano, oj bardzo rano bo musiałem uzupełnić niedobór wody " wody czytać wody " w organizmie, mówię a co czas zadzwonić do kolegi i się przypomnieć ;). Telefon i w słuchawce słyszę spore zdziwienie ! Pewnie jego myśli dopiero próbowały zebrać się choć trochę do kupy;) albo może nawet sprawdzał gdzie dokładnie on się teraz znajduje ;) czy to własny dom czy podwórko między krzaczkami na trawie ;). Gdy już doszło do Fullstronga kto dzwoni i przez myśl przeszło mu ( chłopie co Ty chcesz ja tu umieram ) odpowiedział OK tylko znajdę drogę do kuchni i wysączę z dwadzieścia wiaderek wody. Wiedziałem że był przekonany iż na 100% nic w niedzielę nie wyjdzie z wypadu a tu zzzong ;).
Umówiona godzina i stawiam się pod domkiem Fulla jak kto woli Stronga ;) i zaczynamy bawić się w chowanego ;) on czeka przy ósemce a ja pod jego drzwiami, po krótkiej zabawie namierzamy się wzrokiem, trochę jak znajomi trochę jak mordercy ;), ja proponuję drogę startu, czyli od początku polami a nie asfaltem i w trawie po pępek smagani na całego ;) podobno dobrze to robi na krążenie jak krwi tak i planety wokół głowy ;)). Ale żeby nie być wrednym na początek udajemy się na szybkie zakupy do biedronki w Polanicy,zdjęcia z tej akcji na stronie FullStronga i później do źródełka, gdzie zgodnie osuszamy po dwa bidony na osobę na miejscu ;0 na co otaczająca nas ludność kuracjuszy rzecze, Panowie pewno z daleka, takie pragnienie !??. Myślę sobie tak, ja z miejscowości Żubrówka a kolega Finlandia a razem jedziemy z Warka Strong ;))). I po dogłębnych odpowiedziach ruszamu w stronę Piekiełka gdzie odbijamy w prawo na Praski Trakt i dalej do samego Batorówka i tylko pod górkę;))) na co FullStrong co parę kilometrów chciał mi pompką wyprostować plecy i nie tylko ;P, ale że jestem szybszy oj szybszy ;) starałem unikać się spotkań bliskiego stopnia ;).
A jak wyprawa przebiegła, jak zawsze parę zdjęć opowie.
Dojazd do FullStronga, żniwa na całego, gdy wpadłem w chmurę wylotową kombajnu byłem prawie biały i lekko podduszony pyłem, jeszcze tego mi brakowało na porannego Pana kac..........;( © FENIKS
Po dojechaniu i znalezieniu kolegi udającego że go tam nie ma ruszamy delikatną polną drogą w stronę Polanicy ;). Na początek jechałem z tyłu, bo na polu dużo kamieni i mogłem czym dostać, niby że od opony się odbiło ;( © FENIKS
Źródełko w Polanicy i nic więcej nie trzeba opisywać, wymowność twarzy oddaje wszystko ;))) © FENIKS
Ruszamy dalej, zaraz po skręcie na Praski Trakt szyna leżąca nie wiadomo dlaczego w poprzek drogi postanawia przyjrzeć się rowerzyście bardziej z bliska, czyli ściągając go do swojego poziomu. Po naszemu zwie się gleba ;) Oczywiście zaistniałego faktu nie widziałem bo jechałem trochę z przodu, ale za to przestawienie się płyt tektonicznych dało mi znać o jakimś trzęsieniu ziemi, myślałem że zjawisko to jest oddalone o jakieś 50 km, oj jak się bardzo myliłem ;))).
Oczywiście skutki samego tąpnięcia były delikatne, żeby nie napisać że żadne ;) © FENIKS
Trzy kilometry dalej stajemy na, ja piwko, FullStrong na lizanie ran i też piwko ;). Wszystko okazało się niczym gdy po otwarciu puszek do gardła dostało się parę łyków zimnego, mokrego, gazowanego napoju o lekko gorzkawym smaku © FENIKS
Po odpoczynku czas ruszać dalej, czyli jak obiecałem koledze cały czas będzie po prostej, może lekko pod górkę ;)))) Jak by nie patrzeć po tych zapewnieniach jechałem albo bardzo daleko z tyłu albo bardzo daleko z przodu, strach przed pompką robi swoje ;)).
Albo jak pisałem daleko z przodu, choć jak widać dochodziło do próby namierzenia mojej osoby i zweryfikowania moich poglądów, co to znaczy góra co dół a co po prostej. Ale jak miałem się inaczej wypowiedzieć co do tej trasy jak do Batorówka © FENIKS
Wreszcie dojeżdżamy do punktu docelowego, jak się okazuje już na miejscu zostały wysłuchane moje modły i paliło się ognisko i nie tylko bo grill też był, czego takich udogodnień nawet nie brałem pod uwagę co większym zaskoczeniem było że na miejscu są bardzo miłe osoby które znamy to z widzenia to z innych takich ;))) I na dzień dobry zostajemy zaproszeni do indiańskich obrzędów przy palenisku. Zaproszenie przyjmujemy z ochotą, gdy ja zaczynam piec kiełbaskę na ognisku to FullStrong nie wysilał się za mocno i rzucił swoją na grilla a że miał wolne ręce to postanowił sprzedać mi trochę śrutu z bliżej nie znanej mi marki broni, a że miał do broni dołączoną lunetę to jego strzały były nawet dość celne ;)))).
Po upieczeniu zaczęło się biesiadowanie, keczup, musztarda, bułeczki, dostaliśmy wszystko czego można było sobie zapragnąć do kiełbaski, więc Panie Kasztelanie pora śniadać ;))). Ale najlepsze dopiero miało nadejść !!!! © FENIKS
Gdy zaczęliśmy żyć przepychem, nagle z drogi słyszę nawoływania z samochodu, patrzę a to Tomcar jedzie z Zuzemenką też poszaleć na rowerze, mieli jechać gdzieś w stronę Karłowa a gdzie pojechali ;) to już tylko oni wiedzą ;)) Oczywiście jak na dobrych znajomych przystało Tomcar przywitał sie z Feniksem, co już Zuzemenka nie uczyniła ;( czy to kara za ostatnie późne odstawienie Tomka pod dom, czy może coś gorszego narozrabiałem ;). Ale i tak mocno Pozdrawiam was.
Po wymianie paru zdań i uśmiechów, co gdzie i dla czego, Zuzemenka i Tomcar udali się ku przeznaczeniu a my z FullStrongiem powróciliśmy do relaksu i dalszego biesiadowania. I teraz jak w piosence. Nad rzeczką opodal krzaczka pływała, ale nie kaczka a schłodzone Tyskie, które rozpoczęło dalsze wzbogacenie apetytu.
Więc Panowie Szlachta ;)). Złociste w dłoń i czas na dalsze biesiadowanie © FENIKS
I wszystko pięknie ładnie, ale czego tu brakuje ??. Brak potraw które zostały nam zaproponowane przez miłe osoby które nas postanowiły ugościć po królewsku ;))) © FENIKS
Więc zaczynamy od szaszłyków, żeby przejść do....;) © FENIKS
Do udek z grilla które smakowały przy złocistym napoju wybornie i dawno już nie pamiętam takiej uczty na rowerze ;)). A to nie był jeszcze koniec, lecz pominę wstawianie dalszych zdjęć potraw, bo mogę zostać posądzony o obżarstwo ;) © FENIKS
Po cudownej wyżerce FullStrong już nie wytrzymał i zaczął salwować się ucieczką w stronę domu ;)). Bo wyjechał żeby spalić trochę kalorii, a za to dobił trzy razy tyle ;)))) Od i po odchudzaniu ;). Po wszystkim i pięknym podziękowaniu osobom goszczącym nas, udajemy sie w stronę domu. Pierwsze 7 km to super zjazd z góry, choć chciałem wymyśleć jakąś małą dywersję i znaleźć jakiś podjazd pod górę, co by nie było trudne, Ale FullStrong miał jeszcze w posiadaniu broń ;(.
Szalejów i ostatni podjazd tego dnia, na podjeździe przypomniałem sobie że kolega to myśliwy i posiada na podorędziu broń którą może się zemścić za górki, więc brałem coraz większą odległość przed samym domem ;)) © FENIKS
A po przyjeździe pod dom, nawodnienie się bo gorącz straszna i sprawdzenie czy kotek jest zjadliwy bo wszystko już zostało spalone co zjedzone ;))). Dzięki FullStrong za ten świetnie spędzony, zwariowany dzień i wielkie dzięki dla goszczących nas wspaniałych osób na Batorówku. Aby częściej tam wypoczywali ;).
W niedzielę rano, oj bardzo rano bo musiałem uzupełnić niedobór wody " wody czytać wody " w organizmie, mówię a co czas zadzwonić do kolegi i się przypomnieć ;). Telefon i w słuchawce słyszę spore zdziwienie ! Pewnie jego myśli dopiero próbowały zebrać się choć trochę do kupy;) albo może nawet sprawdzał gdzie dokładnie on się teraz znajduje ;) czy to własny dom czy podwórko między krzaczkami na trawie ;). Gdy już doszło do Fullstronga kto dzwoni i przez myśl przeszło mu ( chłopie co Ty chcesz ja tu umieram ) odpowiedział OK tylko znajdę drogę do kuchni i wysączę z dwadzieścia wiaderek wody. Wiedziałem że był przekonany iż na 100% nic w niedzielę nie wyjdzie z wypadu a tu zzzong ;).
Umówiona godzina i stawiam się pod domkiem Fulla jak kto woli Stronga ;) i zaczynamy bawić się w chowanego ;) on czeka przy ósemce a ja pod jego drzwiami, po krótkiej zabawie namierzamy się wzrokiem, trochę jak znajomi trochę jak mordercy ;), ja proponuję drogę startu, czyli od początku polami a nie asfaltem i w trawie po pępek smagani na całego ;) podobno dobrze to robi na krążenie jak krwi tak i planety wokół głowy ;)). Ale żeby nie być wrednym na początek udajemy się na szybkie zakupy do biedronki w Polanicy,zdjęcia z tej akcji na stronie FullStronga i później do źródełka, gdzie zgodnie osuszamy po dwa bidony na osobę na miejscu ;0 na co otaczająca nas ludność kuracjuszy rzecze, Panowie pewno z daleka, takie pragnienie !??. Myślę sobie tak, ja z miejscowości Żubrówka a kolega Finlandia a razem jedziemy z Warka Strong ;))). I po dogłębnych odpowiedziach ruszamu w stronę Piekiełka gdzie odbijamy w prawo na Praski Trakt i dalej do samego Batorówka i tylko pod górkę;))) na co FullStrong co parę kilometrów chciał mi pompką wyprostować plecy i nie tylko ;P, ale że jestem szybszy oj szybszy ;) starałem unikać się spotkań bliskiego stopnia ;).
A jak wyprawa przebiegła, jak zawsze parę zdjęć opowie.
Dojazd do FullStronga, żniwa na całego, gdy wpadłem w chmurę wylotową kombajnu byłem prawie biały i lekko podduszony pyłem, jeszcze tego mi brakowało na porannego Pana kac..........;( © FENIKS
Po dojechaniu i znalezieniu kolegi udającego że go tam nie ma ruszamy delikatną polną drogą w stronę Polanicy ;). Na początek jechałem z tyłu, bo na polu dużo kamieni i mogłem czym dostać, niby że od opony się odbiło ;( © FENIKS
Źródełko w Polanicy i nic więcej nie trzeba opisywać, wymowność twarzy oddaje wszystko ;))) © FENIKS
Ruszamy dalej, zaraz po skręcie na Praski Trakt szyna leżąca nie wiadomo dlaczego w poprzek drogi postanawia przyjrzeć się rowerzyście bardziej z bliska, czyli ściągając go do swojego poziomu. Po naszemu zwie się gleba ;) Oczywiście zaistniałego faktu nie widziałem bo jechałem trochę z przodu, ale za to przestawienie się płyt tektonicznych dało mi znać o jakimś trzęsieniu ziemi, myślałem że zjawisko to jest oddalone o jakieś 50 km, oj jak się bardzo myliłem ;))).
Oczywiście skutki samego tąpnięcia były delikatne, żeby nie napisać że żadne ;) © FENIKS
Trzy kilometry dalej stajemy na, ja piwko, FullStrong na lizanie ran i też piwko ;). Wszystko okazało się niczym gdy po otwarciu puszek do gardła dostało się parę łyków zimnego, mokrego, gazowanego napoju o lekko gorzkawym smaku © FENIKS
Po odpoczynku czas ruszać dalej, czyli jak obiecałem koledze cały czas będzie po prostej, może lekko pod górkę ;)))) Jak by nie patrzeć po tych zapewnieniach jechałem albo bardzo daleko z tyłu albo bardzo daleko z przodu, strach przed pompką robi swoje ;)).
Albo jak pisałem daleko z przodu, choć jak widać dochodziło do próby namierzenia mojej osoby i zweryfikowania moich poglądów, co to znaczy góra co dół a co po prostej. Ale jak miałem się inaczej wypowiedzieć co do tej trasy jak do Batorówka © FENIKS
Wreszcie dojeżdżamy do punktu docelowego, jak się okazuje już na miejscu zostały wysłuchane moje modły i paliło się ognisko i nie tylko bo grill też był, czego takich udogodnień nawet nie brałem pod uwagę co większym zaskoczeniem było że na miejscu są bardzo miłe osoby które znamy to z widzenia to z innych takich ;))) I na dzień dobry zostajemy zaproszeni do indiańskich obrzędów przy palenisku. Zaproszenie przyjmujemy z ochotą, gdy ja zaczynam piec kiełbaskę na ognisku to FullStrong nie wysilał się za mocno i rzucił swoją na grilla a że miał wolne ręce to postanowił sprzedać mi trochę śrutu z bliżej nie znanej mi marki broni, a że miał do broni dołączoną lunetę to jego strzały były nawet dość celne ;)))).
Po upieczeniu zaczęło się biesiadowanie, keczup, musztarda, bułeczki, dostaliśmy wszystko czego można było sobie zapragnąć do kiełbaski, więc Panie Kasztelanie pora śniadać ;))). Ale najlepsze dopiero miało nadejść !!!! © FENIKS
Gdy zaczęliśmy żyć przepychem, nagle z drogi słyszę nawoływania z samochodu, patrzę a to Tomcar jedzie z Zuzemenką też poszaleć na rowerze, mieli jechać gdzieś w stronę Karłowa a gdzie pojechali ;) to już tylko oni wiedzą ;)) Oczywiście jak na dobrych znajomych przystało Tomcar przywitał sie z Feniksem, co już Zuzemenka nie uczyniła ;( czy to kara za ostatnie późne odstawienie Tomka pod dom, czy może coś gorszego narozrabiałem ;). Ale i tak mocno Pozdrawiam was.
Po wymianie paru zdań i uśmiechów, co gdzie i dla czego, Zuzemenka i Tomcar udali się ku przeznaczeniu a my z FullStrongiem powróciliśmy do relaksu i dalszego biesiadowania. I teraz jak w piosence. Nad rzeczką opodal krzaczka pływała, ale nie kaczka a schłodzone Tyskie, które rozpoczęło dalsze wzbogacenie apetytu.
Więc Panowie Szlachta ;)). Złociste w dłoń i czas na dalsze biesiadowanie © FENIKS
I wszystko pięknie ładnie, ale czego tu brakuje ??. Brak potraw które zostały nam zaproponowane przez miłe osoby które nas postanowiły ugościć po królewsku ;))) © FENIKS
Więc zaczynamy od szaszłyków, żeby przejść do....;) © FENIKS
Do udek z grilla które smakowały przy złocistym napoju wybornie i dawno już nie pamiętam takiej uczty na rowerze ;)). A to nie był jeszcze koniec, lecz pominę wstawianie dalszych zdjęć potraw, bo mogę zostać posądzony o obżarstwo ;) © FENIKS
Po cudownej wyżerce FullStrong już nie wytrzymał i zaczął salwować się ucieczką w stronę domu ;)). Bo wyjechał żeby spalić trochę kalorii, a za to dobił trzy razy tyle ;)))) Od i po odchudzaniu ;). Po wszystkim i pięknym podziękowaniu osobom goszczącym nas, udajemy sie w stronę domu. Pierwsze 7 km to super zjazd z góry, choć chciałem wymyśleć jakąś małą dywersję i znaleźć jakiś podjazd pod górę, co by nie było trudne, Ale FullStrong miał jeszcze w posiadaniu broń ;(.
Szalejów i ostatni podjazd tego dnia, na podjeździe przypomniałem sobie że kolega to myśliwy i posiada na podorędziu broń którą może się zemścić za górki, więc brałem coraz większą odległość przed samym domem ;)) © FENIKS
A po przyjeździe pod dom, nawodnienie się bo gorącz straszna i sprawdzenie czy kotek jest zjadliwy bo wszystko już zostało spalone co zjedzone ;))). Dzięki FullStrong za ten świetnie spędzony, zwariowany dzień i wielkie dzięki dla goszczących nas wspaniałych osób na Batorówku. Aby częściej tam wypoczywali ;).
Przecieranie nowych dróg z Patrycją.
Sobota, 26 lipca 2014 Kategoria Góry Bystrzyckie, Lajchcik - 0km - 50km, Na Polanice przez Starkówek., Only we, Poznawanie nowych dróg.
Km: | 35.00 | Km teren: | 8.00 | Czas: | 02:19 | km/h: | 15.11 |
Pr. maks.: | 46.00 | Temperatura: | 26.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 370m | Sprzęt: Felt mtb Q900 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Ostatnio przejeżdżaliśmy przez Topolice gdzie zobaczyłem ciekawą drogę odbijającą w las, nigdy w ten rejon nie zapuszczałem się bo trasy nie było mi dane jeszcze znać ;). Więc pojechaliśmy dalej znaną mi drogą. Tym razem wyjazd był specjalnie nastawiony na odkrycia, poznanie nowych dróg i ścieżek. A główną drogą do odkrycia była właśnie tajemnicza leśna droga z Topolic gdzieś tam ;)).
Teraz mogę śmiało napisać że ta droga ( gdzieś tam ) jest piękną malowniczą ścieżką która swoim klimatem robi wrażenie. I znowu nasuwa się pytanie ? dla czego jeszcze tam nie byłem ? niby tak blisko a jak zawsze, te najbliższe miejsca są nam mało znane, bo zawsze tylko dalej i wyżej ;)).
A jak trasa wyglądała, jak zawsze ze dwa zdjęcia pokażą.
Zmierzamy do Topolic obok rancza które wygląda całkiem zacnie, tylko szkoda że jest ogrodzone i nie można tam zarzucić kiełbaski na ognisko o piwku nie wspomnę. Patrycja wyraża gestem że to wszystko dookoła jest jej ;)) © FENIKS
Gdy potwierdziłem że cała miedza jest jej ;) to i ja załapałem się na zdjęcie ;) © FENIKS
Święty Ambroży w Topolicach, wcześniej mieliśmy okazję zapoznać się z tym Panem jak jechaliśmy jeszcze z Anią którą Pozdrawiamy. Do zdjęcia usłyszałem "chwyć go za laskę ! " niezbyt mi się spodobała ta propozycja ;P © FENIKS
Chwila relaksu na zwodzonym moście, Patrycja stała a ja zwodziłem ;))), że nowa trasa będzie piękna i tak było © FENIKS
Więc ruszamy w nieznane, po przejechaniu lasu wyjeżdżamy na otwarty teren, gdzie roztaczają się piękne widoki na otaczającą nas okolicę. Oczywiście po drodze minęliśmy jeden domek gdzie trzy ciapki z wrednie wyszczerzonymi zębami chciały nas przywitać ;( albo raczej pokazać kto na tych rejonach rządzi. Ja przyzwyczajony jadę dalej, ale Patrycja zatrzymuje się i akcja, więc ruszam na odsiecz ;) widząc to właścicielka, szybko zmierza ku nam, wołając wredne szczekacze i jednocześnie twierdząc że te dwa nic nie zrobią a za trzeciego nie ręczy !!!!! super pocieszenie, od razu jest mi raźniej. Ale jako super bohater zastawiłem rowerem i własnym ciałem Patrycję i wydając jeszcze gorsze odgłosy niż sierściuszki, ruszamy dalej ;)).
A dalej w nagrodę czekają piękne widoki na nowo poznawanej trasie, jedziemy drogą której w pewnym momencie prawie nie widać, czyli super dziko, co ja oczywiście bardzo lubię © FENIKS
Damy zawsze puszczam przodem ;)) jak jakaś żmijka na drodze będzie się wygrzewać to wiadomo kto ją obudzi ;) © FENIKS
Złociste przed pokosem a na ziemi uwijają się myszki podgryzając łodyżki © FENIKS
I tymi polnymi drogami docieramy pod pasmo gór Bystrzyckich, gdzie zaczyna się sesja zdjęciowa © FENIKS
No to jak zdjęcia to zdjęcia, tym razem to ja byłem głównym obiektem zainteresowania ;)). Czy będzie tak u wszystkich Pań ? ;)) © FENIKS
Na polanie widzę świetne miejsce do fotki, ale znowu przekonałem się że pastuchy nie są na 24v tylko chyba ktoś je podłączył do gniazdka 220v ale masaż miałem za darmo że aż włosy stanęły ;)) tam i ówdzie ;) © FENIKS
Ale gdy już się przedostałem, to przyleciał do Feniksa piękny motylek żeby pocieszyć i powiedzieć że to nic takiego, że zawsze mogło być gorzej i stanąć mogło co innego niż tylko włosy ;) © FENIKS
A dalej to już sama przyjemność, no tak miało być, do momentu kiedy został uprowadzony mój Waść Kasztelan i musiałem ostro pertraktować żeby go uwolnić ze złych rąk ;)). Prawie doszło do modlitewnika ;) Moja ty Panienko, oddaj te piweczko bo będę musiał Cię spalić na stosie za herezję którą czynisz ;P.
Jak widać wysiłki zakończyły się sukcesem, znowu kumple ;))))) © FENIKS
A na koniec przyleciał jeszcze jeden koleżka, próbujący załapać się na Kasztelana lub na Leszka. A może co innego mu w głowie siedziało ?. Co do nowej trasy choć krótka to bardzo malownicza i spokojnie mogę polecić © FENIKS
Teraz mogę śmiało napisać że ta droga ( gdzieś tam ) jest piękną malowniczą ścieżką która swoim klimatem robi wrażenie. I znowu nasuwa się pytanie ? dla czego jeszcze tam nie byłem ? niby tak blisko a jak zawsze, te najbliższe miejsca są nam mało znane, bo zawsze tylko dalej i wyżej ;)).
A jak trasa wyglądała, jak zawsze ze dwa zdjęcia pokażą.
Zmierzamy do Topolic obok rancza które wygląda całkiem zacnie, tylko szkoda że jest ogrodzone i nie można tam zarzucić kiełbaski na ognisko o piwku nie wspomnę. Patrycja wyraża gestem że to wszystko dookoła jest jej ;)) © FENIKS
Gdy potwierdziłem że cała miedza jest jej ;) to i ja załapałem się na zdjęcie ;) © FENIKS
Święty Ambroży w Topolicach, wcześniej mieliśmy okazję zapoznać się z tym Panem jak jechaliśmy jeszcze z Anią którą Pozdrawiamy. Do zdjęcia usłyszałem "chwyć go za laskę ! " niezbyt mi się spodobała ta propozycja ;P © FENIKS
Chwila relaksu na zwodzonym moście, Patrycja stała a ja zwodziłem ;))), że nowa trasa będzie piękna i tak było © FENIKS
Więc ruszamy w nieznane, po przejechaniu lasu wyjeżdżamy na otwarty teren, gdzie roztaczają się piękne widoki na otaczającą nas okolicę. Oczywiście po drodze minęliśmy jeden domek gdzie trzy ciapki z wrednie wyszczerzonymi zębami chciały nas przywitać ;( albo raczej pokazać kto na tych rejonach rządzi. Ja przyzwyczajony jadę dalej, ale Patrycja zatrzymuje się i akcja, więc ruszam na odsiecz ;) widząc to właścicielka, szybko zmierza ku nam, wołając wredne szczekacze i jednocześnie twierdząc że te dwa nic nie zrobią a za trzeciego nie ręczy !!!!! super pocieszenie, od razu jest mi raźniej. Ale jako super bohater zastawiłem rowerem i własnym ciałem Patrycję i wydając jeszcze gorsze odgłosy niż sierściuszki, ruszamy dalej ;)).
A dalej w nagrodę czekają piękne widoki na nowo poznawanej trasie, jedziemy drogą której w pewnym momencie prawie nie widać, czyli super dziko, co ja oczywiście bardzo lubię © FENIKS
Damy zawsze puszczam przodem ;)) jak jakaś żmijka na drodze będzie się wygrzewać to wiadomo kto ją obudzi ;) © FENIKS
Złociste przed pokosem a na ziemi uwijają się myszki podgryzając łodyżki © FENIKS
I tymi polnymi drogami docieramy pod pasmo gór Bystrzyckich, gdzie zaczyna się sesja zdjęciowa © FENIKS
No to jak zdjęcia to zdjęcia, tym razem to ja byłem głównym obiektem zainteresowania ;)). Czy będzie tak u wszystkich Pań ? ;)) © FENIKS
Na polanie widzę świetne miejsce do fotki, ale znowu przekonałem się że pastuchy nie są na 24v tylko chyba ktoś je podłączył do gniazdka 220v ale masaż miałem za darmo że aż włosy stanęły ;)) tam i ówdzie ;) © FENIKS
Ale gdy już się przedostałem, to przyleciał do Feniksa piękny motylek żeby pocieszyć i powiedzieć że to nic takiego, że zawsze mogło być gorzej i stanąć mogło co innego niż tylko włosy ;) © FENIKS
A dalej to już sama przyjemność, no tak miało być, do momentu kiedy został uprowadzony mój Waść Kasztelan i musiałem ostro pertraktować żeby go uwolnić ze złych rąk ;)). Prawie doszło do modlitewnika ;) Moja ty Panienko, oddaj te piweczko bo będę musiał Cię spalić na stosie za herezję którą czynisz ;P.
Jak widać wysiłki zakończyły się sukcesem, znowu kumple ;))))) © FENIKS
A na koniec przyleciał jeszcze jeden koleżka, próbujący załapać się na Kasztelana lub na Leszka. A może co innego mu w głowie siedziało ?. Co do nowej trasy choć krótka to bardzo malownicza i spokojnie mogę polecić © FENIKS
Kapeć w kapeć.
Piątek, 25 lipca 2014 Kategoria Lajchcik - 0km - 50km, Z grupką śmiałków.
Uczestnicy
Km: | 33.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:46 | km/h: | 18.68 |
Pr. maks.: | 48.00 | Temperatura: | 26.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Felt mtb Q900 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Cały tydzień było sporo pracy i na rower nie było zbytnio kiedy się wyrwać, ale już w piątek musowo, choć parę kilometrów. A żeby nie było samotnie umówiłem się z kolegą Krzyśkiem a może bardziej jego żoną Lucynką;))). Spotkanie parę minut po 18stej. Stawiam się w wyznaczonym miejscu, ale znajomych brak, czekam, ale szkoda stać więc postanawiam szybko parę kilometrów przejechać sam i wrócić, tak na przewietrzenie. Po 20 min w oddali widzę są, ale stoją o wiele dalej niż się umówiliśmy, ok podjeżdżam a tu niespodzianka, 2km od domu Krzysiek łapie kapcia, w takich pancernych oponkach jak mu to się udało ??. Rower na plecki i szybka robótka, łatka, wszystko na miejsce, pompka i co i nic pompu pompu a flaczek dalej ok. Plecki, dętka na wierzch, okazuje się że jest jeszcze jedna dziura, ale i sama dętka daje wiele do życzenia,rozchodzi się. Nie ma co się bawić, Krzysiek norma dętki zapasowej brak więc proszę Feniks odda swoją ;). Szybka robótka rower na koła pompu pompu, jest ok jedziemy. Po 6km zatrzymujemy sie na coś zimnego i mokrego, bo przy kapciach człowiek się odwodnił ;)). Na ławeczce w słoneczku powoli łyczek za łyczkiem i jest super, koniec jedziemy. Krzysiek na rower i co kapeć ;)) o w mordę nowiutka dętka gdzie ja drugą taką dostanę ;)).
No dobra, rower, plecki, dętka na wierzch i jest piękna nowa dziurka ;O. Co jest? okazało się że opaska na kole jest tak stara że rozeszła się i szprycha tnie dętkę, ok łatka jak do ciągnika czyli łata na dętkę i opaskę, szybkie złożenie, pompu pompu, gra i buczy ;) no to pojechali. 33km w 4 godziny jest bajecznie. Ale się rozpisałem jak nigdy ;0.
I parę zdjęć z tej potężnej eskapady.
Pierwsza robótka na drutach, po chwili musiałem przejąć pałeczkę żeby więcej dziur nie wyszło ;)) © FENIKS
Po łatkowaniu jedziemy dalej i dziewczyna i to nie jedna jedzie z nami na zimne małe co nie co, ale mamy szczęście ;) © FENIKS
Zasłużony odpoczynek po ciężkiej pracy ;) ale gdzie druga dziewczyna uciekła ? © FENIKS
Po zrobieniu następnego kapcia, zasłużona następna nagroda ;) i parę rogów, gdy Dama nie widzi ;)) © FENIKS
Tak zaczęliśmy wypłacać sobie smaczne nagrody za ciężką pracę że nawet nie wiadomo kiedy zapadł wieczór i czas wracać do domu, ale już bez niespodzianek w dętce ;). Dzięki wam za te mile spędzone popołudnie z kapuciami ;)) © FENIKS
No dobra, rower, plecki, dętka na wierzch i jest piękna nowa dziurka ;O. Co jest? okazało się że opaska na kole jest tak stara że rozeszła się i szprycha tnie dętkę, ok łatka jak do ciągnika czyli łata na dętkę i opaskę, szybkie złożenie, pompu pompu, gra i buczy ;) no to pojechali. 33km w 4 godziny jest bajecznie. Ale się rozpisałem jak nigdy ;0.
I parę zdjęć z tej potężnej eskapady.
Pierwsza robótka na drutach, po chwili musiałem przejąć pałeczkę żeby więcej dziur nie wyszło ;)) © FENIKS
Po łatkowaniu jedziemy dalej i dziewczyna i to nie jedna jedzie z nami na zimne małe co nie co, ale mamy szczęście ;) © FENIKS
Zasłużony odpoczynek po ciężkiej pracy ;) ale gdzie druga dziewczyna uciekła ? © FENIKS
Po zrobieniu następnego kapcia, zasłużona następna nagroda ;) i parę rogów, gdy Dama nie widzi ;)) © FENIKS
Tak zaczęliśmy wypłacać sobie smaczne nagrody za ciężką pracę że nawet nie wiadomo kiedy zapadł wieczór i czas wracać do domu, ale już bez niespodzianek w dętce ;). Dzięki wam za te mile spędzone popołudnie z kapuciami ;)) © FENIKS
Igliczna z Dziewczynami.
Sobota, 19 lipca 2014 Kategoria Na luzie 50km - 100km, Z grupką śmiałków., Góry Bialskie
Uczestnicy
Km: | 87.00 | Km teren: | 7.00 | Czas: | 05:18 | km/h: | 16.42 |
Pr. maks.: | 66.00 | Temperatura: | 30.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 930m | Sprzęt: Felt mtb Q900 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Na ten wyjazd wybrałem się z Patrycją i Anią. Ani obiecałem że jak się u nas zjawi to zaplanuję trasę którą jeszcze nie miała okazji jechać i myślę że tak było do samego końca ;) a sam wreszcie byłem rodzynkiem ;)), tylko ja i dookoła same dziewczyny ;) czego więcej sobie życzyć ;P.
O poranku spotykamy się z Anią w Kłodzku i łapiemy się na drożdżówkę którą Ania ze smakiem próbuje sama pochłonąć, powitanie ;)) tylko ja i dziewczyny ;)) i po krótkiej wymianie zdań w drogę.
A co dalej się działo, parę zdjęć opowie.
Topolice, wjeżdżamy w świat o którym dawno zapomniano, czyli 1980r. Stare piękne drewniane domy, masę uli i nie wiadomo kiedy koniec drogi a początek czyjejś posesji przez która musimy się przedostać © FENIKS
Oczywiście dziewczyny jak to dziewczyny, jak sie zgadały tak zapomniały że jedzie z nimi Feniks ;( © FENIKS
Święty Ambroży w Topolicach, przypomniały sobie dziewczyny o koledze że taki z nimi jedzie ;) © FENIKS
Drogą usłaną choinkami kierujemy się w stronę Bystrzycy © FENIKS
Bystrzyca i małe zakupy w lewiatanie a po zakupach jakiś wstrętny gość próbował zaprosić moje towarzyszki podróży na obiad, co za tupet ;). Ale w dziób już nie chciał ;( i poszedł, fakt faktem ledwo co unosząc nogi od procentów ;)) © FENIKS
A tam zmierzamy, ale jak się przekonamy na miejscu, nie wszyscy będą mogli przekroczyć bramy napisał bym niebios, ale w tym momencie były to bramy chciwości © FENIKS
Podczas podjazdu na Igliczną dziewczyny chciały sie załapać na musztrę harcerską, lecz szybko przywitała je jakaś Pani i dała do zrozumienia że więcej dziewczyn tu nie potrzeba ;))) © FENIKS
Dalej zostawiam dziewczyny które prują w górę i zajmuję się słodziuśkimi porzeczkami, po prostu malina ;) © FENIKS
Gdy po krótkiej konsumpcji doganiam dziewczyny, wita mnie suto zastawiony stół z tym co wróbelki lubią najbardziej, zimne, mokre, gazowane, plus kabanoski © FENIKS
Na Iglicznej wymieniamy się na pojazdy, trzech brodatych Panów dalej pomknęło na naszych rowerach a my na mocnych maszynach, koniec kręcenia ;)) © FENIKS
Mari Śnieżnej, i tu szok, po przekroczeniu bramy podbiegają dwie pilnujące tam kobietki i każą Ani ubrać bluzę i spodnie z dłuższymi nogawkami, bo według nich i znaków na płotach jest za bardzo jak by to napisać ? Odkryta tu i tam. Własnym uszom nie wierzę, o co kaman, co to za zarządzenie?. A jak Pani nie ma czym sie okryć to my sprzedajemy chusty po 25zł i spodenki po 50zł, ja cię w mordę, Sodoma i Gomora z handlem w tle. Prócz tego widzimy jak grupa starszych ludzi wykrzykuje że napisze do Kurii za chamskie podejście też do nich przez Panie pilnujące, ale tam już nie wiedziałem o co chodzi, chyba że mieli włosy z racji wieku zbyt białe albo ich brak. Szczerze pierwszy raz się z tym spotykam na Iglicznej.
Więc Patrycja jako osoba bardziej przyodziana ;))) robi parę fotek na terenie kościoła © FENIKS
A Ania która została wygnana poza bramy, dla pewności oddaliła się jeszcze dalej żeby nie drażnić innych ;) © FENIKS
Więc zbieram dziewczyny razem i robię pamiątkową fotkę a w oddali znaki jak można wchodzić a jak nie, i dwie Panie stojące przed bramą które też dostały zakaz przekraczania owej zagrody. To po prostu jest smutne Ale za czas krótki wpada ksiądz 4x4 Terano przez bramę i parkuje za kościołem i tu jest wszystko OK. Takie podejście do zwiedzających nie napawa radością, szkoda.
Ale za to ja i mój szympans bez problemu mogliśmy zwiedzać wszystko jak wzrokiem sięgnąć © FENIKS
Więc udajemy się pod schronisko gdzie humory się poprawiają jak i plenerki w oddali ;) © FENIKS
Dalej jedziemy niebieskim szlakiem na Przełęcz Puchaczówkę na Czarną Górę, gdzie zaplanowałem sytą wyżerkę ;) © FENIKS
Podjazd w stronę nadajnika © FENIKS
Jedna za drugą śmiga, że nawet ostrości nie zdążam nastawić ;)). Czy to ten obiad robi swoje ;) © FENIKS
No wreszcie wspólna fotka a w oddali nadajnik na Czarnej Górze. Czy tak wygląda pilnowanie się przewodnika cały czas go zostawiając ;))? © FENIKS
Widziałaś gdzieś Feniksa ? A gdzie tam, no i super ;) © FENIKS
Widzieliście gdzieś Patrycję, nie no i super ;)) © FENIKS
Aż wreszcie spotykamy się na szczycie Przełęczy. Z pięknymi widokami w tle © FENIKS
Żeby nie było że mnie tu nie było ;) © FENIKS
Ale bo paru zdjęciach dziewczyny poszły jak szalone w dół doliny, gdzie podobno dają jeść © FENIKS
Aż wreszcie cumujemy w zajeździe Puchaczówka, gdzie wspominamy zajście na Iglicznej ;)) © FENIKS
Gdzie udało mi się odzyskać moje piwko i od razu mina Ani i Patrycji inna ;). Zrozumiałem, " no wiesz Feniks co, wstydził byś się " © FENIKS
Jak to mówią, jedzenie też łagodzi obyczaje ;)) © FENIKS
Po pysznym obiedzie lądujemy w Lądku Zdrój, gdzie dziewczyny robią zakupy na targu staroci, oczywiście jak przystało na rowerzystki zakupy z roweru jeżdżąc ludziom po stu letnich talerzach © FENIKS
Po zakupach jedziemy do zamku na skale w Trzebieszowicach, gdzie strzelamy przyjazne zdjęcie ;). Dzięki dziewczyny za ten świetny wypad i super towarzystwo. I jak najszybciej do następnego spotkania © FENIKS
O poranku spotykamy się z Anią w Kłodzku i łapiemy się na drożdżówkę którą Ania ze smakiem próbuje sama pochłonąć, powitanie ;)) tylko ja i dziewczyny ;)) i po krótkiej wymianie zdań w drogę.
A co dalej się działo, parę zdjęć opowie.
Topolice, wjeżdżamy w świat o którym dawno zapomniano, czyli 1980r. Stare piękne drewniane domy, masę uli i nie wiadomo kiedy koniec drogi a początek czyjejś posesji przez która musimy się przedostać © FENIKS
Oczywiście dziewczyny jak to dziewczyny, jak sie zgadały tak zapomniały że jedzie z nimi Feniks ;( © FENIKS
Święty Ambroży w Topolicach, przypomniały sobie dziewczyny o koledze że taki z nimi jedzie ;) © FENIKS
Drogą usłaną choinkami kierujemy się w stronę Bystrzycy © FENIKS
Bystrzyca i małe zakupy w lewiatanie a po zakupach jakiś wstrętny gość próbował zaprosić moje towarzyszki podróży na obiad, co za tupet ;). Ale w dziób już nie chciał ;( i poszedł, fakt faktem ledwo co unosząc nogi od procentów ;)) © FENIKS
A tam zmierzamy, ale jak się przekonamy na miejscu, nie wszyscy będą mogli przekroczyć bramy napisał bym niebios, ale w tym momencie były to bramy chciwości © FENIKS
Podczas podjazdu na Igliczną dziewczyny chciały sie załapać na musztrę harcerską, lecz szybko przywitała je jakaś Pani i dała do zrozumienia że więcej dziewczyn tu nie potrzeba ;))) © FENIKS
Dalej zostawiam dziewczyny które prują w górę i zajmuję się słodziuśkimi porzeczkami, po prostu malina ;) © FENIKS
Gdy po krótkiej konsumpcji doganiam dziewczyny, wita mnie suto zastawiony stół z tym co wróbelki lubią najbardziej, zimne, mokre, gazowane, plus kabanoski © FENIKS
Na Iglicznej wymieniamy się na pojazdy, trzech brodatych Panów dalej pomknęło na naszych rowerach a my na mocnych maszynach, koniec kręcenia ;)) © FENIKS
Mari Śnieżnej, i tu szok, po przekroczeniu bramy podbiegają dwie pilnujące tam kobietki i każą Ani ubrać bluzę i spodnie z dłuższymi nogawkami, bo według nich i znaków na płotach jest za bardzo jak by to napisać ? Odkryta tu i tam. Własnym uszom nie wierzę, o co kaman, co to za zarządzenie?. A jak Pani nie ma czym sie okryć to my sprzedajemy chusty po 25zł i spodenki po 50zł, ja cię w mordę, Sodoma i Gomora z handlem w tle. Prócz tego widzimy jak grupa starszych ludzi wykrzykuje że napisze do Kurii za chamskie podejście też do nich przez Panie pilnujące, ale tam już nie wiedziałem o co chodzi, chyba że mieli włosy z racji wieku zbyt białe albo ich brak. Szczerze pierwszy raz się z tym spotykam na Iglicznej.
Więc Patrycja jako osoba bardziej przyodziana ;))) robi parę fotek na terenie kościoła © FENIKS
A Ania która została wygnana poza bramy, dla pewności oddaliła się jeszcze dalej żeby nie drażnić innych ;) © FENIKS
Więc zbieram dziewczyny razem i robię pamiątkową fotkę a w oddali znaki jak można wchodzić a jak nie, i dwie Panie stojące przed bramą które też dostały zakaz przekraczania owej zagrody. To po prostu jest smutne Ale za czas krótki wpada ksiądz 4x4 Terano przez bramę i parkuje za kościołem i tu jest wszystko OK. Takie podejście do zwiedzających nie napawa radością, szkoda.
Ale za to ja i mój szympans bez problemu mogliśmy zwiedzać wszystko jak wzrokiem sięgnąć © FENIKS
Więc udajemy się pod schronisko gdzie humory się poprawiają jak i plenerki w oddali ;) © FENIKS
Dalej jedziemy niebieskim szlakiem na Przełęcz Puchaczówkę na Czarną Górę, gdzie zaplanowałem sytą wyżerkę ;) © FENIKS
Podjazd w stronę nadajnika © FENIKS
Jedna za drugą śmiga, że nawet ostrości nie zdążam nastawić ;)). Czy to ten obiad robi swoje ;) © FENIKS
No wreszcie wspólna fotka a w oddali nadajnik na Czarnej Górze. Czy tak wygląda pilnowanie się przewodnika cały czas go zostawiając ;))? © FENIKS
Widziałaś gdzieś Feniksa ? A gdzie tam, no i super ;) © FENIKS
Widzieliście gdzieś Patrycję, nie no i super ;)) © FENIKS
Aż wreszcie spotykamy się na szczycie Przełęczy. Z pięknymi widokami w tle © FENIKS
Żeby nie było że mnie tu nie było ;) © FENIKS
Ale bo paru zdjęciach dziewczyny poszły jak szalone w dół doliny, gdzie podobno dają jeść © FENIKS
Aż wreszcie cumujemy w zajeździe Puchaczówka, gdzie wspominamy zajście na Iglicznej ;)) © FENIKS
Gdzie udało mi się odzyskać moje piwko i od razu mina Ani i Patrycji inna ;). Zrozumiałem, " no wiesz Feniks co, wstydził byś się " © FENIKS
Jak to mówią, jedzenie też łagodzi obyczaje ;)) © FENIKS
Po pysznym obiedzie lądujemy w Lądku Zdrój, gdzie dziewczyny robią zakupy na targu staroci, oczywiście jak przystało na rowerzystki zakupy z roweru jeżdżąc ludziom po stu letnich talerzach © FENIKS
Po zakupach jedziemy do zamku na skale w Trzebieszowicach, gdzie strzelamy przyjazne zdjęcie ;). Dzięki dziewczyny za ten świetny wypad i super towarzystwo. I jak najszybciej do następnego spotkania © FENIKS
Borówkowa w tajemnicy.
Niedziela, 13 lipca 2014 Kategoria Z grupką śmiałków., Pierwsze poty 100km - 200km, Góry Bialskie, Czechy
Uczestnicy
Km: | 125.00 | Km teren: | 65.00 | Czas: | 07:00 | km/h: | 17.86 |
Pr. maks.: | 53.00 | Temperatura: | 25.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 1590m | Sprzęt: Felt mtb Q900 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Zibi zaproponował wypad na Borówkową i powtórzenie planu który wcześniej nie został wykonany w całości. Mieliśmy się spotkać w Lądku o poranku, ale Ryjek napisał że nie jedzie a ja że może, ale nie wiem czy napewno ;)) i tak nie potwierdziliśmy swojego wyjazdu. W niedziele grupa zebrała się o 10:00 oczywiście bez nas i całkowicie przekonani że już ani ja ani Ryjek nie dojedziemy, ruszyli na podbój Borówkowej. A tam czekała na nich, tak bynajmniej myślę niespodzianka ;))).
I parę zdjęć z tej jak że fajnej wycieczki.
Z Kłodzka do Romanowa dojeżdżamy sami i po cichu pniemy się na Borówkową. Witają nas piękne kwiatuchy © FENIKS
Ryjek ostro ciśnie żeby zdążyć rozpalić ognisko przed resztą ekipy, która ma się zjawić lada chwila © FENIKS
Popatrz ptaszek ;)))) © FENIKS
Wieża widokowa na Borówkowej © FENIKS
Jeszcze ostatnie dmuchnięcie w krzaczki ;) aż zaczyna dymić ;))) © FENIKS
Jak tylko ruszyło ognisko zjawia się uśmiechnięta i zdziwiona grupa w postaci Ani © FENIKS
Emi i Zibiego którzy na dzień dobry studzą Holbę na wieży ;) © FENIKS
I Bogdano, któremu Ania pokazuje jak sie wypina koło w rowerze Feniksa żeby chłopak za bardzo nie szalał z górki ;(( © FENIKS
Po upieczeniu kiełbasek i posmakowaniu zimnej Holby wspinamy się na wieżę i jak zawsze parę pięknych plenerów aparat łapie, a może fotograf ;)) © FENIKS
I jeszcze jeden plenerek z wielu tam otaczających © FENIKS
I ruszamy, Ania po pierwszym kamienistym zjeździe uznaje że już jest za gorąco ;) © FENIKS
Gdy ja też tak uznałem i zacząłem się rozbierać, oni mnie zostawili ;( czemu ;(. I wtedy podzieliliśmy się na dwie grupy, Emi, Zibi i Bogdano pojechali jednym szlakiem a Ania, Ryjek i goniący za nimi ja trochę innym szlakiem ;) © FENIKS
W tym miejscu pewnego wyjazdu Ryjek wspomagał pewną dziewczynę Ankaj ;) słodkim batonikiem ;). I Ania też tak chciała ;)). Ale Ryjek się zmył, a ja ze słodkiego miałem tylko siebie ;)))) © FENIKS
Na Przełęczy Gierałtowskiej, wszystko jest OK możemy dalej ruszać © FENIKS
Póki ja z Ryjkiem się zebrałem usłyszeliśmy tylko ( na razie chłopaki ) i Tyle Anię widzieliśmy © FENIKS
Po drodze otwiera się przed nami następny piękny widoczek © FENIKS
Aż wreszcie docieramy do Stronia gdzie postanawiamy posmakować smacznej pizzy polecanej przez Janusza którego Pozdrawiam. Po zjedzeniu spotykamy sie z resztą ekipy w Lądku gdzie ze smutkiem jak zawsze przyszło nam się rozstać. Dzięki wszystkim za ten świetnie spędzony dzień na jak zawsze świetnych trasach. Dzięki i do szybkiego zobaczenia.
I parę zdjęć z tej jak że fajnej wycieczki.
Z Kłodzka do Romanowa dojeżdżamy sami i po cichu pniemy się na Borówkową. Witają nas piękne kwiatuchy © FENIKS
Ryjek ostro ciśnie żeby zdążyć rozpalić ognisko przed resztą ekipy, która ma się zjawić lada chwila © FENIKS
Popatrz ptaszek ;)))) © FENIKS
Wieża widokowa na Borówkowej © FENIKS
Jeszcze ostatnie dmuchnięcie w krzaczki ;) aż zaczyna dymić ;))) © FENIKS
Jak tylko ruszyło ognisko zjawia się uśmiechnięta i zdziwiona grupa w postaci Ani © FENIKS
Emi i Zibiego którzy na dzień dobry studzą Holbę na wieży ;) © FENIKS
I Bogdano, któremu Ania pokazuje jak sie wypina koło w rowerze Feniksa żeby chłopak za bardzo nie szalał z górki ;(( © FENIKS
Po upieczeniu kiełbasek i posmakowaniu zimnej Holby wspinamy się na wieżę i jak zawsze parę pięknych plenerów aparat łapie, a może fotograf ;)) © FENIKS
I jeszcze jeden plenerek z wielu tam otaczających © FENIKS
I ruszamy, Ania po pierwszym kamienistym zjeździe uznaje że już jest za gorąco ;) © FENIKS
Gdy ja też tak uznałem i zacząłem się rozbierać, oni mnie zostawili ;( czemu ;(. I wtedy podzieliliśmy się na dwie grupy, Emi, Zibi i Bogdano pojechali jednym szlakiem a Ania, Ryjek i goniący za nimi ja trochę innym szlakiem ;) © FENIKS
W tym miejscu pewnego wyjazdu Ryjek wspomagał pewną dziewczynę Ankaj ;) słodkim batonikiem ;). I Ania też tak chciała ;)). Ale Ryjek się zmył, a ja ze słodkiego miałem tylko siebie ;)))) © FENIKS
Na Przełęczy Gierałtowskiej, wszystko jest OK możemy dalej ruszać © FENIKS
Póki ja z Ryjkiem się zebrałem usłyszeliśmy tylko ( na razie chłopaki ) i Tyle Anię widzieliśmy © FENIKS
Po drodze otwiera się przed nami następny piękny widoczek © FENIKS
Aż wreszcie docieramy do Stronia gdzie postanawiamy posmakować smacznej pizzy polecanej przez Janusza którego Pozdrawiam. Po zjedzeniu spotykamy sie z resztą ekipy w Lądku gdzie ze smutkiem jak zawsze przyszło nam się rozstać. Dzięki wszystkim za ten świetnie spędzony dzień na jak zawsze świetnych trasach. Dzięki i do szybkiego zobaczenia.
Szalona Patrycja na Javorniku.
Sobota, 12 lipca 2014 Kategoria Only we, Na luzie 50km - 100km, Kłodzko – Wojciechowice – Lasków, Góry Bardzkie, Czechy
Km: | 85.00 | Km teren: | 7.00 | Czas: | 05:30 | km/h: | 15.45 |
Pr. maks.: | 53.00 | Temperatura: | 26.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 1090m | Sprzęt: Felt mtb Q900 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Plan trasy wybrany przez Patrycję, ja tylko grzecznie ułożyłem drogę i w drogę ;). Po drodze mieliśmy kilka niezłych łowów w postaci słodziutkich owoców jak natura stworzyła, czyli wyżerka na całego.
Pogoda dopisała na całego, choć w samym Javorniku popadało trochę, ale w tym momencie kiedy raczyliśmy się obiadem w knajpce więc deszcz był kulturalny i wiedział kiedy schłodzić sytuację ;).
Cały dzień jak zawsze na takich wyjazdach dostarczył nam wiele wrażeń i radości.
A jak wycieczka wyglądała, parę zdjęć opowie.
Wojciechowice czas podjechać do sklepu i zatankować bidony ;) © FENIKS
Chciałam kupić banana, ale Pani powiedziała że takich wynalazków tu nie sprzedają ;( smutno mi z tego powodu © FENIKS
Koniec Wojciechowic, odpoczynek i rozmyślanie o tych smacznych bananach © FENIKS
Przełęcz Łaszczowa i ruchoma ławeczka, mało by nie było zbierania ząbków z podłoża ;) © FENIKS
Laskówka, jedziemy dalej czy łapiemy rybki © FENIKS
Patrycja oczywiście jedzie dalej a ja jak zwykle zostaję na lodzie i bez roweru ;)) © FENIKS
I coś co zastąpiło w pełni banany, słodziutkie jak miód czereśnie, to była prawdziwa wyżerka a dalej jeszcze czekały inne smaczne niespodzianki © FENIKS
Nie przeszkadzać ! Jestem chwilowo zajęta © FENIKS
Ale ja za to jestem wolny ;) i coś mi się do zęba przyczepiło ;)). UAAAAAA © FENIKS
Po obfitym posiłku ruszamy w stronę Mąkolna. Oczywiście ja jeszcze zostałem na troszeczkę bo wyżej mogłem dosięgnąć czeresienki ;) © FENIKS
Ale cóż to, 4 km dalej znowu deserek, słodziutkie i soczyste mirabelki, pysznota © FENIKS
Małe zbiorowe zdjęcie na wysiadce i dalej w drogę na ........? © FENIKS
Na jak że miodne maliny których było krzaków sporo, nawet nie zaglądałem do środka malin czy mają jakiś mieszkańców tylko taśmowo do mordki ;)). No Patrycja to już trochę przebierała ;) © FENIKS
Złoty Stok i wapiennik obok ścieżki Królewny Marianny Orańskiej © FENIKS
Cześć to ja Feniks pamiętasz mnie ;)) możemy razem posłuchać muzyki, albo chociaż pobiegać, gdy nagle za pleców słyszę stanowczy głos ! ona dla Ciebie jest za wysoka ;( i po znajomości ;)) © FENIKS
Po małej przygodzie pod tablicą reklamową ;) lądujemy na granicy dwóch światów ;) © FENIKS
Bila Voda do Javornika już tylko kawałeczek a może nie ??? © FENIKS
Tak, tak to już to nasz zamek w Javorniku, zimne piwko przybywamy © FENIKS
Byłem grzeczny to na dzień dobry poproszę Kozla ;) © FENIKS
Jak on Kozla to ja poproszę, kawę mokatę, kofolę, pizze, placka po węgiersku i zaraz coś jeszcze wymyślę ;) o mamusiu ;) © FENIKS
Po zamówieniu połowę menu wspinamy sie na zamek © FENIKS
A gdzie ja sie zagubiłem, trzeba przyciąć żywopłot, tam pewnie utknąłem ;) © FENIKS
Gdy już się odnalazłem mogłem strzelić wspólną fotkę na Javornik © FENIKS
Po drodze obowiązkowa fotka podczas podjazdu na Travną © FENIKS
Travna i miejsce widokowe na Javornik i minięty kościół i może coś więcej ;) © FENIKS
Po krótkim czasie docieramy do Przełęczy Lądeckiej gdzie Patrycja postanawia troszeczkę się napromieniować, fakt słońce grzało pięknie © FENIKS
W oddali widać wieżę na Borówkowej, ale to zostawiam na jutro z ekipą o czym cicho sza przed ekipą ;))) © FENIKS
Lądek Zdrój, wszystko kwitnie, więc jest pięknie, to i zdjątko © FENIKS
Do Kłodzka docieramy jak porządni rowerzyści ;) o zachodzie słońca © FENIKS
I to by było na tyle naszej przygody, juz plany na następny wyjazd w przygotowaniu © FENIKS
Pogoda dopisała na całego, choć w samym Javorniku popadało trochę, ale w tym momencie kiedy raczyliśmy się obiadem w knajpce więc deszcz był kulturalny i wiedział kiedy schłodzić sytuację ;).
Cały dzień jak zawsze na takich wyjazdach dostarczył nam wiele wrażeń i radości.
A jak wycieczka wyglądała, parę zdjęć opowie.
Wojciechowice czas podjechać do sklepu i zatankować bidony ;) © FENIKS
Chciałam kupić banana, ale Pani powiedziała że takich wynalazków tu nie sprzedają ;( smutno mi z tego powodu © FENIKS
Koniec Wojciechowic, odpoczynek i rozmyślanie o tych smacznych bananach © FENIKS
Przełęcz Łaszczowa i ruchoma ławeczka, mało by nie było zbierania ząbków z podłoża ;) © FENIKS
Laskówka, jedziemy dalej czy łapiemy rybki © FENIKS
Patrycja oczywiście jedzie dalej a ja jak zwykle zostaję na lodzie i bez roweru ;)) © FENIKS
I coś co zastąpiło w pełni banany, słodziutkie jak miód czereśnie, to była prawdziwa wyżerka a dalej jeszcze czekały inne smaczne niespodzianki © FENIKS
Nie przeszkadzać ! Jestem chwilowo zajęta © FENIKS
Ale ja za to jestem wolny ;) i coś mi się do zęba przyczepiło ;)). UAAAAAA © FENIKS
Po obfitym posiłku ruszamy w stronę Mąkolna. Oczywiście ja jeszcze zostałem na troszeczkę bo wyżej mogłem dosięgnąć czeresienki ;) © FENIKS
Ale cóż to, 4 km dalej znowu deserek, słodziutkie i soczyste mirabelki, pysznota © FENIKS
Małe zbiorowe zdjęcie na wysiadce i dalej w drogę na ........? © FENIKS
Na jak że miodne maliny których było krzaków sporo, nawet nie zaglądałem do środka malin czy mają jakiś mieszkańców tylko taśmowo do mordki ;)). No Patrycja to już trochę przebierała ;) © FENIKS
Złoty Stok i wapiennik obok ścieżki Królewny Marianny Orańskiej © FENIKS
Cześć to ja Feniks pamiętasz mnie ;)) możemy razem posłuchać muzyki, albo chociaż pobiegać, gdy nagle za pleców słyszę stanowczy głos ! ona dla Ciebie jest za wysoka ;( i po znajomości ;)) © FENIKS
Po małej przygodzie pod tablicą reklamową ;) lądujemy na granicy dwóch światów ;) © FENIKS
Bila Voda do Javornika już tylko kawałeczek a może nie ??? © FENIKS
Tak, tak to już to nasz zamek w Javorniku, zimne piwko przybywamy © FENIKS
Byłem grzeczny to na dzień dobry poproszę Kozla ;) © FENIKS
Jak on Kozla to ja poproszę, kawę mokatę, kofolę, pizze, placka po węgiersku i zaraz coś jeszcze wymyślę ;) o mamusiu ;) © FENIKS
Po zamówieniu połowę menu wspinamy sie na zamek © FENIKS
A gdzie ja sie zagubiłem, trzeba przyciąć żywopłot, tam pewnie utknąłem ;) © FENIKS
Gdy już się odnalazłem mogłem strzelić wspólną fotkę na Javornik © FENIKS
Po drodze obowiązkowa fotka podczas podjazdu na Travną © FENIKS
Travna i miejsce widokowe na Javornik i minięty kościół i może coś więcej ;) © FENIKS
Po krótkim czasie docieramy do Przełęczy Lądeckiej gdzie Patrycja postanawia troszeczkę się napromieniować, fakt słońce grzało pięknie © FENIKS
W oddali widać wieżę na Borówkowej, ale to zostawiam na jutro z ekipą o czym cicho sza przed ekipą ;))) © FENIKS
Lądek Zdrój, wszystko kwitnie, więc jest pięknie, to i zdjątko © FENIKS
Do Kłodzka docieramy jak porządni rowerzyści ;) o zachodzie słońca © FENIKS
I to by było na tyle naszej przygody, juz plany na następny wyjazd w przygotowaniu © FENIKS
Krakonos zrobił swoje.
Piątek, 11 lipca 2014 Kategoria Lajchcik - 0km - 50km, Z grupką śmiałków.
Uczestnicy
Km: | 38.00 | Km teren: | 1.00 | Czas: | 02:00 | km/h: | 19.00 |
Pr. maks.: | 61.00 | Temperatura: | 21.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: CRATELLI SPEED | Aktywność: Jazda na rowerze |
Miało być krótko i spokojnie, do Polanicy, później nad staw pod Szczytnikiem na jedno piwko i szybko i dość wcześnie powrót do domu. A było całkowicie na odwrót że nawet nie których rzeczy nie opiszę ;).
Ale skończyło sie tak że Ryjek spotkał kolegę z którym nie widział sie 11 lat i poszły konie po betonie a raczej rowerzyści po chodniku;))).
Zaczęło się w parku zdrojowym, gdy szacowny Kolega Ryjek mając super humor podjął próbę ubliżania mojej czerwonej maszynie ;). Żeby było mi to ostatni raz ;) © FENIKS
Dalej udajemy się ku zachodowi słońca nad staw © FENIKS
Jak widać nastawienie na 5 ;) © FENIKS
Na stawach czas na zemstę i rozkręcenie koledze trochę tego i trochę tamtego ;), oczywiście przy zimnym napoju © FENIKS
Dalej przenosimy imprezkę do Piekiełka © FENIKS
A później na małe co nieco na deptak i tu się zaczęło ;)) © FENIKS
Podczas posiłku podszedł bardzo miły szczeniak który wyglądał tak niewinnie ;) © FENIKS
Żeby w jednej chwili zacząć zjadać moją rękę palec po palcu, kostkę po kostce ;), taki to cudny urwis był © FENIKS
Po kolacji przyszedł czas na deser ;)) i tu zjawia sie kolega Ryjka po 11 latach ;))) który zaprasza nas na cudne piwko Krakonosz 11 stkę © FENIKS
Gdzie dalej zabawa przy świecach trwa i trwa i ????. Dzięki Ryjek © FENIKS
Ale skończyło sie tak że Ryjek spotkał kolegę z którym nie widział sie 11 lat i poszły konie po betonie a raczej rowerzyści po chodniku;))).
Zaczęło się w parku zdrojowym, gdy szacowny Kolega Ryjek mając super humor podjął próbę ubliżania mojej czerwonej maszynie ;). Żeby było mi to ostatni raz ;) © FENIKS
Dalej udajemy się ku zachodowi słońca nad staw © FENIKS
Jak widać nastawienie na 5 ;) © FENIKS
Na stawach czas na zemstę i rozkręcenie koledze trochę tego i trochę tamtego ;), oczywiście przy zimnym napoju © FENIKS
Dalej przenosimy imprezkę do Piekiełka © FENIKS
A później na małe co nieco na deptak i tu się zaczęło ;)) © FENIKS
Podczas posiłku podszedł bardzo miły szczeniak który wyglądał tak niewinnie ;) © FENIKS
Żeby w jednej chwili zacząć zjadać moją rękę palec po palcu, kostkę po kostce ;), taki to cudny urwis był © FENIKS
Po kolacji przyszedł czas na deser ;)) i tu zjawia sie kolega Ryjka po 11 latach ;))) który zaprasza nas na cudne piwko Krakonosz 11 stkę © FENIKS
Gdzie dalej zabawa przy świecach trwa i trwa i ????. Dzięki Ryjek © FENIKS
Do pracki.
Środa, 9 lipca 2014 Kategoria Lajchcik - 0km - 50km, Samotnie
Km: | 3.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: TREK - X pro 9458 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Do pracki.
Wtorek, 8 lipca 2014 Kategoria Lajchcik - 0km - 50km, Samotnie
Km: | 3.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: TREK - X pro 9458 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Do pracki.
Poniedziałek, 7 lipca 2014 Kategoria Lajchcik - 0km - 50km, Samotnie
Km: | 3.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: TREK - X pro 9458 | Aktywność: Jazda na rowerze |