Sprawdzająco do Lądka Zdrój.
Czwartek, 8 maja 2014 Kategoria Kłodzko-Krosnowice- Żelazno - Oł, Na luzie 50km - 100km, Samotnie
Km: | 60.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:23 | km/h: | 25.17 |
Pr. maks.: | 47.00 | Temperatura: | 14.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Felt mtb Q900 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po weekendzie majowym miałem parę usterek w rowerze, jak jakieś cykanie w kasecie, urwany przewód w liczniku i parę mini rzeczy, które usunąłem i trzeba było przetestować czy wszystko hula tak jak należy.
Więc wybrałem się na Lądek na szybszy spacer.
I jak zawsze parę zdjęć.

Pogoda była nawet całkiem sprzyjająca, choć w Trzebieszowicach trochę pokropiło, ale tym razem to ja goniłem chmurę a nie ona mnie ;) © FENIKS
Jak to mówią torami prościej ;) © FENIKS
Po drodze próbuję dokonać wymiany konia za konia ;) ale nic z tego, koń kazał wypchać się owsem ;) © FENIKS
W Lądku na starym rynku szybka fotka markotnego Feniksa © FENIKS
Jak i ospałego rynku z mieszkańcami w liczbie 4 ;) © FENIKS
I dalej, boczkiem, boczkiem w stronę Skrzynki gdzie pogoda zrobiła się bardzo ładna, słońce stanęło na wysokości zadania © FENIKS
Mała panoramka z widokiem na niewidoczną ;))) jeszcze Skrzynkę © FENIKS
I sprawdzenie objętości ramion ;)) a może długości roweru ;) © FENIKS
Więc wybrałem się na Lądek na szybszy spacer.
I jak zawsze parę zdjęć.

Pogoda była nawet całkiem sprzyjająca, choć w Trzebieszowicach trochę pokropiło, ale tym razem to ja goniłem chmurę a nie ona mnie ;) © FENIKS

Jak to mówią torami prościej ;) © FENIKS

Po drodze próbuję dokonać wymiany konia za konia ;) ale nic z tego, koń kazał wypchać się owsem ;) © FENIKS

W Lądku na starym rynku szybka fotka markotnego Feniksa © FENIKS

Jak i ospałego rynku z mieszkańcami w liczbie 4 ;) © FENIKS

I dalej, boczkiem, boczkiem w stronę Skrzynki gdzie pogoda zrobiła się bardzo ładna, słońce stanęło na wysokości zadania © FENIKS

Mała panoramka z widokiem na niewidoczną ;))) jeszcze Skrzynkę © FENIKS

I sprawdzenie objętości ramion ;)) a może długości roweru ;) © FENIKS
Leśny Bar. Majówka Part 3.
Sobota, 3 maja 2014 Kategoria Czechy, Jeseniky, Z grupką śmiałków.
Uczestnicy




Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | min/km: | ||
Pr. maks.: | Temperatura: | 5.0°C | HRmax: | HRavg | |||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m |
W trzeci dzień naszej majówki w Jesenikach plan zawierał rowerowy wyjazd do Leśnego Baru, lecz pogoda jaka nas powitała o poranku szybko zweryfikowała plany, zimno deszczowo i mgliście.
Więc cała społeczność zasiadła przy okrągłym stole, aby uradzić co dalej z tak pięknie rozpoczętym dniem. Po burzliwych ;)) dyskutach uzgodniliśmy że oczywiście po staremu udajemy się do Leśnego Baru, ale nie rowerami a samochodami a jak samochodami to przed barem trzeba zaliczyć jakiś większy sklep i zaopatrzyć się w inne gatunki napoi których w barze nie znajdziemy, jak i mięsko które w leśnym barze nie będziemy musieli ganiać żeby mieć co na ognisko.
A jak to wyglądało parę zdjęć pokaże.

Początek zakupów i ekipa w Kauflandzie, gdzie wszystkich znalazłem ???? Wiadomo przy półkach z napojami śmiechowymi ;)) i jak tu żyć Panie Premierze ;( © FENIKS
Po zaopatrzeniu, wąską ścieżką przez ogródek zapierdziela krasnoludek ! Oj chyba pomyliły mi się wycieczki, bajki. Więc zapie.... nie, idzie cała szanowna wycieczka do leśnego baru przywitać dziada borowego i piwo jego ;) © FENIKS
Bardziej z przodu wyrwała Alinka, chyba dostała jakiś cynk że dają coś w barze za ładny uśmiech. To i ja próbuję dotrzymać jej kroku © FENIKS
Widniejący drogowskaz na miejscu przeznaczonym do odpoczynku ;) wskazuje nam daną odległość do miejsca zakotwiczenia © FENIKS
W pewnym momencie reszta grupy która ciągła się z tyłu, dowiedziała się o prezentach za ładny uśmiech rozdawanych na miejscu i nie pozostawiała nam złudzeń kto tu jest szybszy © FENIKS
Jednak w całym tym wyścigu zauważyłem że jeszcze z tyłu nawet dość daleko idą dwie dziewczyny ;) Emi i Ania a humor jaki im dopisuje jest wielce zastanawiający ;))?. Czy coś mnie ominęło ?. W leśnym barze sprawdzę ile im buteleczek zostało © FENIKS
Gdy docieramy na miejsce, jak zawsze, czekają na nas schłodzone wodą źródlaną różne napoje ;). Jedne słodkie inne mniej słodkie, ale wszystkie mokre ;) © FENIKS
Na miejscu Ryjek oznajmia że ma coś pysznego w plecaku ;))) reakcja była jedna ;)) © FENIKS
Gdy Ryjkowi udało się przekupić dziewczyny, ja przygnieciony chwilową porażką poszedłem lepić bałwana, kogoś kogo nie przekupi się byle słodkim ;)) czyli nowego kolegę ;) © FENIKS
Gdy ja byłem zajęty lepieniem snow man, pod dachem nagle ucichło a z komina poszedł dym. To był znak że trzeba dołączyć do grupy bo coś się szykuje © FENIKS
I dokładnie, zaczęło się, imprezka na całego. Tu już nie muszę opisywać, wystarczy się przyjrzeć © FENIKS
Po upieczeniu mięsiwa, każdy usiadł gdzie mógł ;) i nagle zamilkł w błogim stanie ciamkania, mlaskania i odgłosem gulgocącego piwka przepijania. No z tym piwkiem to tak nie wszyscy, młodsi jak Wiktor mieli gorzką żołądkową © FENIKS
Dalej już Ania zaproponowała, kawę lub herbatę. Oczywiście za odpowiednią opłatą ;) 100 koron za szklaneczkę, stąd ten uśmiech na jej twarzy ;)) © FENIKS
A dalej to już poszło, na harcerza, na diabełka ;) i MC Hammer też tam był ;) © FENIKS
Przytulankom nie było końca ;))) © FENIKS
A gdy pod dachem zrobiło się zbyt gorąco ;) udaliśmy się z Kubą na rozpoznanie z Panią anyżówką, która też polubiła nasze towarzystwo ;))) © FENIKS Dalszy przebieg sytuacji jest tylko dla ludzi o mocnych nerwach i nie mógł ujrzeć światła dziennego ;))). Wielkie dzięki dla całej super ekipy i dla każdego z osobna ;). Do zobaczenia.
Więc cała społeczność zasiadła przy okrągłym stole, aby uradzić co dalej z tak pięknie rozpoczętym dniem. Po burzliwych ;)) dyskutach uzgodniliśmy że oczywiście po staremu udajemy się do Leśnego Baru, ale nie rowerami a samochodami a jak samochodami to przed barem trzeba zaliczyć jakiś większy sklep i zaopatrzyć się w inne gatunki napoi których w barze nie znajdziemy, jak i mięsko które w leśnym barze nie będziemy musieli ganiać żeby mieć co na ognisko.
A jak to wyglądało parę zdjęć pokaże.

Początek zakupów i ekipa w Kauflandzie, gdzie wszystkich znalazłem ???? Wiadomo przy półkach z napojami śmiechowymi ;)) i jak tu żyć Panie Premierze ;( © FENIKS

Po zaopatrzeniu, wąską ścieżką przez ogródek zapierdziela krasnoludek ! Oj chyba pomyliły mi się wycieczki, bajki. Więc zapie.... nie, idzie cała szanowna wycieczka do leśnego baru przywitać dziada borowego i piwo jego ;) © FENIKS

Bardziej z przodu wyrwała Alinka, chyba dostała jakiś cynk że dają coś w barze za ładny uśmiech. To i ja próbuję dotrzymać jej kroku © FENIKS

Widniejący drogowskaz na miejscu przeznaczonym do odpoczynku ;) wskazuje nam daną odległość do miejsca zakotwiczenia © FENIKS

W pewnym momencie reszta grupy która ciągła się z tyłu, dowiedziała się o prezentach za ładny uśmiech rozdawanych na miejscu i nie pozostawiała nam złudzeń kto tu jest szybszy © FENIKS

Jednak w całym tym wyścigu zauważyłem że jeszcze z tyłu nawet dość daleko idą dwie dziewczyny ;) Emi i Ania a humor jaki im dopisuje jest wielce zastanawiający ;))?. Czy coś mnie ominęło ?. W leśnym barze sprawdzę ile im buteleczek zostało © FENIKS

Gdy docieramy na miejsce, jak zawsze, czekają na nas schłodzone wodą źródlaną różne napoje ;). Jedne słodkie inne mniej słodkie, ale wszystkie mokre ;) © FENIKS

Na miejscu Ryjek oznajmia że ma coś pysznego w plecaku ;))) reakcja była jedna ;)) © FENIKS

Gdy Ryjkowi udało się przekupić dziewczyny, ja przygnieciony chwilową porażką poszedłem lepić bałwana, kogoś kogo nie przekupi się byle słodkim ;)) czyli nowego kolegę ;) © FENIKS

Gdy ja byłem zajęty lepieniem snow man, pod dachem nagle ucichło a z komina poszedł dym. To był znak że trzeba dołączyć do grupy bo coś się szykuje © FENIKS

I dokładnie, zaczęło się, imprezka na całego. Tu już nie muszę opisywać, wystarczy się przyjrzeć © FENIKS

Po upieczeniu mięsiwa, każdy usiadł gdzie mógł ;) i nagle zamilkł w błogim stanie ciamkania, mlaskania i odgłosem gulgocącego piwka przepijania. No z tym piwkiem to tak nie wszyscy, młodsi jak Wiktor mieli gorzką żołądkową © FENIKS

Dalej już Ania zaproponowała, kawę lub herbatę. Oczywiście za odpowiednią opłatą ;) 100 koron za szklaneczkę, stąd ten uśmiech na jej twarzy ;)) © FENIKS

A dalej to już poszło, na harcerza, na diabełka ;) i MC Hammer też tam był ;) © FENIKS

Przytulankom nie było końca ;))) © FENIKS

A gdy pod dachem zrobiło się zbyt gorąco ;) udaliśmy się z Kubą na rozpoznanie z Panią anyżówką, która też polubiła nasze towarzystwo ;))) © FENIKS Dalszy przebieg sytuacji jest tylko dla ludzi o mocnych nerwach i nie mógł ujrzeć światła dziennego ;))). Wielkie dzięki dla całej super ekipy i dla każdego z osobna ;). Do zobaczenia.
Zabawa w chowanego. Dlouhé Stráně. Part 2.
Piątek, 2 maja 2014 Kategoria Czechy, Jeseniky, Na luzie 50km - 100km, Z grupką śmiałków.
Uczestnicy




Km: | 72.00 | Km teren: | 25.00 | Czas: | 04:16 | km/h: | 16.88 |
Pr. maks.: | 61.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 1420m | Sprzęt: Felt mtb Q900 | Aktywność: Jazda na rowerze |
W drugi dzień pobytu w Jesenikach na majowym weekendzie uderzyliśmy na podbój Dlouhe Strane, bynajmniej taki był plan. Pogoda od początku była bardzo markotna, mgła na terenowych podjazdach w lesie dochodziła do takiego stężenia że można spokojnie było bawić się w chowanego, rozdzielenie się powyżej 10 metrów skutkowało zgubieniem i próbą nawoływań.
Fakt sama mgła dodawała super klimatu, las zawsze jest tajemniczy, ale teraz był mistyczny w niektórych momentach miałem wrażenie że wielkie czerwone ślipia ukryte między drzewami wypatrują nową zdobycz ;) i na pewno nie były to oczy żadnego z rowerzystów, choć miniona noc była obfita w trunki zmieniające kolor ocznych białek ;). Do tego wszystkiego z czasem doszedł deszcz z pięknymi błyskawicami uderzającymi na szczycie przed Petrovicami w drzewa, co trochę wyglądało jak pokaz laserów tylko w odwrotną stronę, nie w górę a w dół ;). Do momentu gdzie złapała nas tak potężna ulewa że jedynie gdzie miałem sucho to środek bidonu a temperatura z czasem spadła do 5 stopni.
A jak dalej było parę zdjęć opowie.

Ruszamy o poranku, początek Jesenik, szaro i pusto wszędzie, w oddali widać nadchodzącą mgłę © FENIKS
W Drátovnej zgrupowanie i wybór przez Ryjka trasy którą jeszcze nie mieliśmy okazji jechać. Tak czy inaczej i tak coś na nas we mgle czeka i jest głodne ;)) © FENIKS
Dalej podjazd i wybór dalszej trasy i tu pada konkurs ! Czyj to paluch lub paluszek ;)). Nagroda chłodne piwko na następnym wypadzie z grupą BS. Udział w konkursie mogą brać wszyscy ;) © FENIKS
Dalej ruszamy na Cervenohorske Sedlo i wjeżdżamy w coraz gęstszą mgłę, robienie zdjęć zaczyna być ryzykowne bo grupa oddala się szybko a pogoń może okazać się zgubna © FENIKS
O jedno zdjęcie za dużo, moi towarzysze rowerowi znikają w gęstej mgle a po bokach słyszę tylko apetyczne mlaskanie ;(, czyż by ktoś lub coś szykowało się do drugiego śniadania, ale kto miał być przekąska ? © FENIKS
Rzucając się do ucieczki, albo raczej w pogoń za grupą ląduję nad przepaścią gdzie kończy się droga a zaczyna moje nawoływanie ;)) i próba zniechęcenia głodnego czegoś tam ukrytego we mgle, że jestem mało zjadliwy © FENIKS

Odnajdując dalszą drogę, naładowany adrenaliną, doganiam grupę która śmieje się na całego ;) cwani bo jak to mówią w grupie zawsze raźniej ;))). A dalej podążamy w stronę odprężającego trunku © FENIKS
Docieramy do schroniska gdzie wreszcie następuje relaks z zimną Holbą a ja próbuję ugładzić postawiane włosy na baczność, czy to ze strachu czy z radości że udało się uciec ;)) © FENIKS
Po odpoczynku ruszamy dalej, mgła ustępuje, ale zaczyna kropić deszcz i w oddali zbliża się burza. Choć jak widać Ryjek i Ania są naładowani mocą pozytywu dalszej drogi © FENIKS
No to i ja zaczynam czerpać radość z życia ;))) i szukam odpowiednich miejsc do zrobienia fotki, jak szaleć to szaleć ;) © FENIKS
Choć na górze strzela piorunami, to w oddali wychodzi piękne słońce, zapowiada się na miłą zmianę pogody © FENIKS
Przed Koutami rozdzielamy się, gdzie Grzesiek i Renata jadą na Pradziada a reszta grupy udaje się na Dlouhe Strane. Niestety gdy tylko zaczęliśmy podjazd nastąpił armagedon ;), © FENIKS dokładnie urwanie chmury połączone z gradem spadkiem temperatury i sporą zmianą humoru. Ukrywamy się przez pewien czas pod drzewami które i tak nic nie dają jako ochrona i po około dziesięciu minutach moknięcia i straty temperatury Ryjek rzuca hasło ! Jedziemy do Kout na obiad. Wszyscy przyjęli to z wielką aprobatą ;)).

W Koutach robimy to co lubimy najbardziej ;)) a do tego bardzo smaczna zapiekana lasagne © FENIKS
Tu nie mogłem się powstrzymać ;), ale Emi pokazuje jaka była smaczna ;))). Emi wybacz ;) © FENIKS
Po zjedzeniu i ogrzaniu, choć dalej mokrzy, po dłuższej rozmowie, rozdzielamy się na dwie grupy, czyli jak by nie patrzeć już trzy i Emi w obstawie dwóch Bogdanów jedzie na Dlouhe Strane a ja Ania, Ryjek i Zibi jedziemy © FENIKS do Jesenik przez Premyslavskie Sedlo, Branną i Ostruzną.
Ostatnia fotka na Kouty, gdzie chwilowo pogoda znowu udaje że będzie ładnie, ale to tylko pozory. Bo dalej © FENIKS
Bo dalej wjeżdżamy znowu we mgłę gdzie temperatura spada do 5 stopni i moje przemoknięte " niech pomyślę !? wszystko co miałem na sobie wprowadza mnie w lekką hibernację i tak już aż do Jesenik © FENIKS Ale jak by nie było to było świetnie, dzięki wszystkim za świetnie spędzony dzień i do zobaczenia na następnych wyjazdach.
Fakt sama mgła dodawała super klimatu, las zawsze jest tajemniczy, ale teraz był mistyczny w niektórych momentach miałem wrażenie że wielkie czerwone ślipia ukryte między drzewami wypatrują nową zdobycz ;) i na pewno nie były to oczy żadnego z rowerzystów, choć miniona noc była obfita w trunki zmieniające kolor ocznych białek ;). Do tego wszystkiego z czasem doszedł deszcz z pięknymi błyskawicami uderzającymi na szczycie przed Petrovicami w drzewa, co trochę wyglądało jak pokaz laserów tylko w odwrotną stronę, nie w górę a w dół ;). Do momentu gdzie złapała nas tak potężna ulewa że jedynie gdzie miałem sucho to środek bidonu a temperatura z czasem spadła do 5 stopni.
A jak dalej było parę zdjęć opowie.

Ruszamy o poranku, początek Jesenik, szaro i pusto wszędzie, w oddali widać nadchodzącą mgłę © FENIKS

W Drátovnej zgrupowanie i wybór przez Ryjka trasy którą jeszcze nie mieliśmy okazji jechać. Tak czy inaczej i tak coś na nas we mgle czeka i jest głodne ;)) © FENIKS

Dalej podjazd i wybór dalszej trasy i tu pada konkurs ! Czyj to paluch lub paluszek ;)). Nagroda chłodne piwko na następnym wypadzie z grupą BS. Udział w konkursie mogą brać wszyscy ;) © FENIKS

Dalej ruszamy na Cervenohorske Sedlo i wjeżdżamy w coraz gęstszą mgłę, robienie zdjęć zaczyna być ryzykowne bo grupa oddala się szybko a pogoń może okazać się zgubna © FENIKS

O jedno zdjęcie za dużo, moi towarzysze rowerowi znikają w gęstej mgle a po bokach słyszę tylko apetyczne mlaskanie ;(, czyż by ktoś lub coś szykowało się do drugiego śniadania, ale kto miał być przekąska ? © FENIKS

Rzucając się do ucieczki, albo raczej w pogoń za grupą ląduję nad przepaścią gdzie kończy się droga a zaczyna moje nawoływanie ;)) i próba zniechęcenia głodnego czegoś tam ukrytego we mgle, że jestem mało zjadliwy © FENIKS

Odnajdując dalszą drogę, naładowany adrenaliną, doganiam grupę która śmieje się na całego ;) cwani bo jak to mówią w grupie zawsze raźniej ;))). A dalej podążamy w stronę odprężającego trunku © FENIKS

Docieramy do schroniska gdzie wreszcie następuje relaks z zimną Holbą a ja próbuję ugładzić postawiane włosy na baczność, czy to ze strachu czy z radości że udało się uciec ;)) © FENIKS

Po odpoczynku ruszamy dalej, mgła ustępuje, ale zaczyna kropić deszcz i w oddali zbliża się burza. Choć jak widać Ryjek i Ania są naładowani mocą pozytywu dalszej drogi © FENIKS

No to i ja zaczynam czerpać radość z życia ;))) i szukam odpowiednich miejsc do zrobienia fotki, jak szaleć to szaleć ;) © FENIKS

Choć na górze strzela piorunami, to w oddali wychodzi piękne słońce, zapowiada się na miłą zmianę pogody © FENIKS

Przed Koutami rozdzielamy się, gdzie Grzesiek i Renata jadą na Pradziada a reszta grupy udaje się na Dlouhe Strane. Niestety gdy tylko zaczęliśmy podjazd nastąpił armagedon ;), © FENIKS dokładnie urwanie chmury połączone z gradem spadkiem temperatury i sporą zmianą humoru. Ukrywamy się przez pewien czas pod drzewami które i tak nic nie dają jako ochrona i po około dziesięciu minutach moknięcia i straty temperatury Ryjek rzuca hasło ! Jedziemy do Kout na obiad. Wszyscy przyjęli to z wielką aprobatą ;)).

W Koutach robimy to co lubimy najbardziej ;)) a do tego bardzo smaczna zapiekana lasagne © FENIKS

Tu nie mogłem się powstrzymać ;), ale Emi pokazuje jaka była smaczna ;))). Emi wybacz ;) © FENIKS

Po zjedzeniu i ogrzaniu, choć dalej mokrzy, po dłuższej rozmowie, rozdzielamy się na dwie grupy, czyli jak by nie patrzeć już trzy i Emi w obstawie dwóch Bogdanów jedzie na Dlouhe Strane a ja Ania, Ryjek i Zibi jedziemy © FENIKS do Jesenik przez Premyslavskie Sedlo, Branną i Ostruzną.

Ostatnia fotka na Kouty, gdzie chwilowo pogoda znowu udaje że będzie ładnie, ale to tylko pozory. Bo dalej © FENIKS

Bo dalej wjeżdżamy znowu we mgłę gdzie temperatura spada do 5 stopni i moje przemoknięte " niech pomyślę !? wszystko co miałem na sobie wprowadza mnie w lekką hibernację i tak już aż do Jesenik © FENIKS Ale jak by nie było to było świetnie, dzięki wszystkim za świetnie spędzony dzień i do zobaczenia na następnych wyjazdach.
Majówka Šerák - Obří skály Part 1.
Czwartek, 1 maja 2014 Kategoria Czechy, Jeseniky, Lajchcik - 0km - 50km, Z grupką śmiałków.
Uczestnicy




Km: | 45.00 | Km teren: | 30.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 70.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 1470m | Sprzęt: Felt mtb Q900 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Długi majowy weekend z szaloną grupą BS, plany na te cztery dni potężne, aby tylko pogoda dopisała.
Zlot z pierwszym spotkaniem zaczynamy w Lądku, gdzie zajmujemy połowę parkingu ;) przy sklepie nie robiąc zakupów, brak wychowania;))).
Pod sklepem mamy trochę czasu na pierwsze pogawędki, bo ekipa ze Świdnicy lekko się spóźnia, ale tu się nie dziwię bo w aucie jeden chłopak i dwie dziewczyny ;) ja chyba bym w ogóle nie dojechał ;)))).
Gdy już jesteśmy w komplecie, ruszamy do punktu przeznaczenia, czyli Jesenik.
A jak dalej było, jak zawsze parę zdjęć opowie

Po drodze przejeżdżamy przez Javornik, zdjęcie pałacu na szczycie podczas jazdy obowiązkowe, ponieważ jechałem z Ryjkiem i to jako pasażer to ręce miałem wolne ;))) to mogłem strzelać fotki © FENIKS
Na miejscu w Jesenikach pełna mobilizacja, czyli składanie rowerów od podstaw. choć Emi jak zauważyłem bardziej składa rękę w łokciu popijając zimnego Kasztelanka ;)))) © FENIKS
Mały podgląd, gdzie jak i dla czego ;) Trasa wybrana więc dalej. © FENIKS
Na Obri Skaly Emi odtańczyła taniec faraona ;). Bogdano udaje że nas nie widzi, choć jak zauważyłem wszyscy się rozpierzchli i każdy z osobna coś wyprawiał ;)))) © FENIKS
Ania po cichaczu opróżnia bidon z jakiegoś smacznego trunku, też osobno i też się nie dziwię ;) pewnie jeszcze w miarę chłodne piwko ;) © FENIKS
Ten jegomość też osobno, ale to ze względu że panoramę chciał mieć tylko dla siebie ;) © FENIKS
I wreszcie pierwsze grupowe, choć i tak grupka nie pełna, co nie którzy powłazili między skały i tak już tam pozostali ;) bez ciężkiego sprzętu ratowniczego się nie odbyło ;))) © FENIKS
Panoramka z Obri Skaly © FENIKS
Dalej kierujemy się w stronę zamierzoną, czyli do Chaty Jiriho na Seraku. Emi jak widać posłusznie melduje że grupa jest w całości i że podmieniła swoją drugą połowę ;))) Aniu, Kuba, miałem cały czas baczenie ;) © FENIKSOczywiście aż do momentu kiedy to zostałem przekupiony zimną mokrą Holbą i od tamtej pory mało co pamiętam ;)))).
Dalej ostro ciśniemy w dół do momentu kiedy Ryjek oznajmia nam że to mała pomyłka i musimy zawrócić auć ;(. Najlepiej miał Zibi który został na górze robić zdjęcia i powrót go ominą ;)) © FENIKS
W końcu dojeżdżamy do Chaty Jiriho na Seraku choć z małymi przygodami, po drodze łapie nas deszcz, grad i sam nie wiem co jeszcze ;) © FENIKS
Oczywiście musowe grupowe zdjęcie i jak widać przekupstwo działa na całego ;)) i ja nic z tym nie mogę zrobić ;)) © FENIKS
Dużo przychodzi mi na myśl do opisu tej fotki, ale się powstrzymam bo gościa nie znam ;) a może być niebezpieczny ;)) © FENIKS
W dalszej części podróży zjeżdżamy obok wyciągu w stronę Ramzowej, gdzie grupa podzieliła się na dwie i Emi z Bogdanem pojechała innym szlakiem urywać hak w swoim rowerze, co będzie skutkowało dalej ( hulajnoga ) © FENIKS

I po ostrym zjeździe Emi między patykami haka brak, Bogdano robi teraz hulajnogę na dalszy przejazd, choć przy pomocy dwóch Panów Emi jedzie szybciej bez łańcucha niż gdy go miała wcześniej ;))) © FENIKSNa miejsce docieramy dość szybko gdzie łączymy się z inną grupą rowerową o której wcześniej nie wspomniałem, wybaczcie Aniu Kuba i Wiktor. I grupa piesza o której też odważyłem się nie wspomnieć ;) Beata Alina i Gosia. Gdzie po złączeniu sił łączymy kufle z piwem i zaczynamy opowiadać gdzie, co jak i dla czego. Dziękuję wszystkim za świetnie spędzony pierwszy dzień i Ryjkowi za jak zawsze załatwienie wszystkiego i przewodnictwo na najwyższym poziomie i do zobaczenia w drugim dniu ;))) wariacji.
Zlot z pierwszym spotkaniem zaczynamy w Lądku, gdzie zajmujemy połowę parkingu ;) przy sklepie nie robiąc zakupów, brak wychowania;))).
Pod sklepem mamy trochę czasu na pierwsze pogawędki, bo ekipa ze Świdnicy lekko się spóźnia, ale tu się nie dziwię bo w aucie jeden chłopak i dwie dziewczyny ;) ja chyba bym w ogóle nie dojechał ;)))).
Gdy już jesteśmy w komplecie, ruszamy do punktu przeznaczenia, czyli Jesenik.
A jak dalej było, jak zawsze parę zdjęć opowie

Po drodze przejeżdżamy przez Javornik, zdjęcie pałacu na szczycie podczas jazdy obowiązkowe, ponieważ jechałem z Ryjkiem i to jako pasażer to ręce miałem wolne ;))) to mogłem strzelać fotki © FENIKS

Na miejscu w Jesenikach pełna mobilizacja, czyli składanie rowerów od podstaw. choć Emi jak zauważyłem bardziej składa rękę w łokciu popijając zimnego Kasztelanka ;)))) © FENIKS

Mały podgląd, gdzie jak i dla czego ;) Trasa wybrana więc dalej. © FENIKS

Na Obri Skaly Emi odtańczyła taniec faraona ;). Bogdano udaje że nas nie widzi, choć jak zauważyłem wszyscy się rozpierzchli i każdy z osobna coś wyprawiał ;)))) © FENIKS

Ania po cichaczu opróżnia bidon z jakiegoś smacznego trunku, też osobno i też się nie dziwię ;) pewnie jeszcze w miarę chłodne piwko ;) © FENIKS

Ten jegomość też osobno, ale to ze względu że panoramę chciał mieć tylko dla siebie ;) © FENIKS

I wreszcie pierwsze grupowe, choć i tak grupka nie pełna, co nie którzy powłazili między skały i tak już tam pozostali ;) bez ciężkiego sprzętu ratowniczego się nie odbyło ;))) © FENIKS

Panoramka z Obri Skaly © FENIKS

Dalej kierujemy się w stronę zamierzoną, czyli do Chaty Jiriho na Seraku. Emi jak widać posłusznie melduje że grupa jest w całości i że podmieniła swoją drugą połowę ;))) Aniu, Kuba, miałem cały czas baczenie ;) © FENIKSOczywiście aż do momentu kiedy to zostałem przekupiony zimną mokrą Holbą i od tamtej pory mało co pamiętam ;)))).

Dalej ostro ciśniemy w dół do momentu kiedy Ryjek oznajmia nam że to mała pomyłka i musimy zawrócić auć ;(. Najlepiej miał Zibi który został na górze robić zdjęcia i powrót go ominą ;)) © FENIKS

W końcu dojeżdżamy do Chaty Jiriho na Seraku choć z małymi przygodami, po drodze łapie nas deszcz, grad i sam nie wiem co jeszcze ;) © FENIKS

Oczywiście musowe grupowe zdjęcie i jak widać przekupstwo działa na całego ;)) i ja nic z tym nie mogę zrobić ;)) © FENIKS

Dużo przychodzi mi na myśl do opisu tej fotki, ale się powstrzymam bo gościa nie znam ;) a może być niebezpieczny ;)) © FENIKS

W dalszej części podróży zjeżdżamy obok wyciągu w stronę Ramzowej, gdzie grupa podzieliła się na dwie i Emi z Bogdanem pojechała innym szlakiem urywać hak w swoim rowerze, co będzie skutkowało dalej ( hulajnoga ) © FENIKS

I po ostrym zjeździe Emi między patykami haka brak, Bogdano robi teraz hulajnogę na dalszy przejazd, choć przy pomocy dwóch Panów Emi jedzie szybciej bez łańcucha niż gdy go miała wcześniej ;))) © FENIKSNa miejsce docieramy dość szybko gdzie łączymy się z inną grupą rowerową o której wcześniej nie wspomniałem, wybaczcie Aniu Kuba i Wiktor. I grupa piesza o której też odważyłem się nie wspomnieć ;) Beata Alina i Gosia. Gdzie po złączeniu sił łączymy kufle z piwem i zaczynamy opowiadać gdzie, co jak i dla czego. Dziękuję wszystkim za świetnie spędzony pierwszy dzień i Ryjkowi za jak zawsze załatwienie wszystkiego i przewodnictwo na najwyższym poziomie i do zobaczenia w drugim dniu ;))) wariacji.
Pancernikiem na Orlicke Zahori.
Niedziela, 27 kwietnia 2014 Kategoria Z grupką śmiałków., Na luzie 50km - 100km, Góry Bystrzyckie, Czechy
Uczestnicy


Km: | 80.00 | Km teren: | 49.00 | Czas: | 05:17 | km/h: | 15.14 |
Pr. maks.: | 55.00 | Temperatura: | 21.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 1431m | Sprzęt: TREK - X pro 9458 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Ponieważ dzień wcześniej zrobiłem trasę która dała mi ostro w kość, jak widzę po wpisach niektórzy to docenili ;))) to dzisiaj wybrałem się na o wiele luźniejszą wyprawę z Anią i Ryjkiem na swoim pancerniku, który pokazał mi co to znaczy pokonywanie podjazdów pancernikiem o masie własnej takiej jak połowa jego właściciela ;) i zejściu z 30 przełożeń do 21.
Dzięki tak zaawansowanej technice i masie wreszcie odczułem pełną satysfakcję na króciutkim 80 km szlaku.
Co jak co ale ten wyjazd był naprawdę świetny, jak za dobrych starych czasów, pogoda jak na prognozy dopisała na 100% prawie jak lato, towarzystwo bez zmian jedyne w swoim rodzaju ;).
Dzięki Aniu i Ryjku za ten świetny wyjazd i do zobaczenia.
A jak to wszystko wyglądało, jak zawsze parę zdjęć niech pokaże.

Punkt zborny, czekamy na Anię. Nie wiem czemu ale zdjęcie przypomina mi trochę obraz z filmów gdzie w zamku wisiały potężne obrazy z portretami jego właścicieli ;)) © FENIKS
Gdy już wszyscy się zebrali ruszamy przez Krosnowice w stronę Starkówka. Widoki w tle już zachęcają © FENIKS
Pierwsze przeprawy terenowe © FENIKS
I pierwsze rozmyślenia, co ja tu robię do diaska ;)))) © FENIKS
W końcu wjeżdżamy w głębokie lasy i zaczynamy podjazd jak że delikatną i gładką drogą Stanisława © FENIKS
Podczas krótkiego parę kilometrów podjazdu, ukazują się pierwsze piękne widoki, ale to jeszcze nie to, wisienka czeka jak zawsze na szczycie ;)) © FENIKS
W połowie podjazdu mijamy gnejsową skałę z wyrytą tablicą upamiętniającą budowę drogi w latach 1933 - 34 © FENIKSDroga Stanisława jest chyba najpiękniejszą drogę w Górach Bystrzyckich - jest bardzo widokowa, choć nie tak jak dawniej. Z wielu miejsc rozciągają się rozległe panoramy na Góry Bystrzyckie, Masyw Śnieżnika i Rów Górnej Nysy. Zaczyna się na wysokości około 610 m n. p. m. od mostu na Dunie Górnej. Dalej prowadzi obok punktu widokowego na górze Toczek. Następnie trawersuje szerokim łukiem szczyt Łomnickiej Równi. Najwyższy punkt Drogi to 850 m n. p. m. Jej długość wynosi około 6,5 km a różnica wzniesień przekracza 240 m. Pod Łomnicką Równią, po prawej stronie stoi gnejsowa skałka z wyrytą tablicą upamiętniającą budowę drogi w latach 1933 - 34. Znajduje się na niej również nazwisko ówczesnego inspektora leśnego Werdego. Wtedy też uzyskała pierwotną nazwę, zaś obecną wprowadził Koźmiński w latach 60 - tych ubiegłego wieku. Dawniej przy Drodze Stanisława znajdowały się liczne domy i przysiółki, obecnie pozostał tylko jeden, za łąkami pod Łomnicką Równią. Opisywana droga jest stosunkowo często uczęszczana, bowiem prowadzi nią żółty szlak z Polanicy Zdrój do Bystrzycy Kłodzkiej. Posiada ona dobrze zachowaną, kamienistą nawierzchnię.
Na szczycie pierwszy odpoczynek, zadowolone twarze ;) i pierwsze cudowne widoki na otaczające nas plenery. Oczywiście do póki ja dołączyłem do Tych dwojga, oni zdążyli już się opalić na heban ;))))) © FENIKS
Pierwsze grupowe zdjęcie i tu aparat robi focha ;( zamiast nas, obrał sobie co widać na samym dole zdjęcia, czubek choinki i na niej skupił łajza ostrość, ech. Policzymy się w domu cwaniaczku ;) © FENIKS
Ale dla właściciela ma respekt i tu już na pełnej ostrości ;))) plenerki przedstawia © FENIKS
Dalej udajemy się na drogę Wieczności, gdzie można jechać i jechać i się zestarzeć, taka króciutka droga ;) © FENIKSJest to jedna z najbardziej popularnych dróg w Górach Bystrzyckich. Ma około 6 kilometrów długości a różnica wzniesień nie przekracza 100 m. Trawersuje ona południowo - zachodnie stoki Łomnickiej Równi. Zaczyna się niedaleko zielonego szlaku z Polanicy do Zieleńca w pobliżu Zielonej Drogi. Na wys. 760 m n. p. m. odchodzi od wschodniego "wariantu" Drogi Zbłąkanych Wędrowców. Dalej prowadzi cały czas prosto (nie ma najmniejszego zakrętu) i prawie poziomo do rozwidlenia w pobliżu niewielkiej i prawie całkowicie opuszczonej wioski Huta. Najwyższy punkt W. znajduje się w pobliżu Łomnickiej Równi (jednego z najwyższych wzniesień w tej części Gór Bystrzyckich). Proste drogi są bardzo typowe dla tych gór i wiele podobnych, w tym Długa Droga (o podobnej długości), odchodzi od Wieczności. Droga na całej długości prowadzi przez lasy świerkowe regla dolnego, które zostały znacznie zniszczone w wyniku klęski ekologicznej w latach 70 - tych. Wiele z nich uschło a następnie padło ofiarą wiatrowałów. Obecnie w wielu miejscach można dostrzec "świeże" nasadzenia. Potrzeba jednak jeszcze wielu lat, byśmy mogli podziwiać zdrowy las idąc Wiecznością. Droga Wieczność jest jedną z najstarszych dróg leśnych. Dawniej miała spore znaczenie turystyczne, jednak po wybudowaniu poniżej Drogi Stanisława, utraciła swe pierwotne walory. Na początku drogi stoi wyrzeźbiony w kamieniu Strażnik Wieczności. Dawniej figura nosiła nazwę Szarego lub Kamiennego Mężczyzny (niem.: Graue Mann lub Steinerte Mann). Na figurze wyryta jest data 1872. Postawiona została w miejscu, gdzie najprawdopodobniej zginął miejscowy chłop. Rzeźba ta została około roku 1975 zniszczona, a następnie skradziona, w latach 90 dwudziestego wieku postawiono nową. Dawniej, przez wiele lat służyła wędrowcom jako drogowskaz.
Dalej na drodze wieczności obowiązkowa fota z Panem który kiedy tędy bym nie jechał, zawsze czeka przy drodze z lekkim uśmiechem, tym razem fotka bez łapania za nie które części ciała ;)) © FENIKS
Gdy my robimy zdjęcie, nagle pojawia się czwórka motocyklistów proponująca nam wyścig, podejmujemy wyzwanie, Panowie dostają baty na całej linii i zostawiają swoje maszyny jako pokonani ;) © FENIKS
Po wygranym wyścigu, co widać po uśmiechu Ani ruszamy dalej w kierunku Orlicke. Ryjek trochę z tyłu bo maskował motory po które zgłosimy się jutro ;) © FENIKS
Dalej jedziemy drogą Królewską, chyba tak się zwała a dla czego ? Bo miała już dwa pasy ruchu ;) © FENIKS
Nic dodać nic ująć © FENIKS
Nic dodać nic ująć © FENIKS
Na rozdrożach, Ryjek zadał pytanie ( o co kaman goście ) ;)))) a Ania trzymając równo pancerniaka żeby ją nie przygniótł jak zawsze pięknie uśmiechnięta. A może to reakcja na Ryjka pytanie © FENIKS
I wreszcie Ryjek może podać pomocną dłoń, przy przeprawie przez grząski rów, nie wspomnę że ja sam musiałem sobie poradzić zatapiając się po kolana w błocie ;) bo przygniótł mnie rower ;) © FENIKS
I w końcu wyjeżdżamy na piękną polane a w oddali Orlicke Zahori © FENIKS
Uwaga wściekłe renifery i jeszcze gorszy mikołaj © FENIKS
Uwaga wściekłe renifery i jeszcze gorszy mikołaj © FENIKS
Na miejscu znajdujemy jedyną czynną knajpkę, gdzie z powodu że zapomniałem bidonu z wodą pierwsze piwko wypijam szybciej niż mrugam ;)) © FENIKS
Ania i Ryjek byli głodni a w tej knajpce były tylko napoje, jedzenia brak. Na szczęście ja miałem ze sobą trójkącik pizzy, ale tylko na własne potrzeby ;))). Dzięki czemu uderzyliśmy na Jagodną, na obiad © FENIKS
Po drodze na Jagodną mijam gada, który pławił się w słońcu na asfalcie a jego rozmiar był całkiem zacny, tak na oko 60 - 70cm. Ale na szczęście był najedzony i w dobrym humorze © FENIKS
Schronisko Jagodna i pełen relaks, czyli to co Feniksy lubią najbardziej ;)) © FENIKS
Ryjek zamawia potrawę ( piersi teściowej ) ;)) co widać po jego uśmiechu zadowolenie w pełni ;) © FENIKS
Po obiedzie pamiątkowe zdjęcie pod schroniskiem i ruszamy dalej w stronę drogi Zbłąkanych Wędrowców, bynajmniej tak miało być ;) © FENIKS
Po drodze trochę zbaczamy z zaplanowanego kursu © FENIKS
Żeby wreszcie dojechać na rozjazdy dróg Zbłąkanych Wędrowców, bo przez małą pomyłkę pojechaliśmy inną drogą, ale główna atrakcja drzewo jest ;) © FENIKS
A dalej dojeżdżamy nad zalew obok Adamówki gdzie szybki plan, ognisko © FENIKS
Czyli jak ognisko to ognisko i heja banana ;))). Trójka na gorąco ;) © FENIKS
Po ostrym i gorącym ;)) ognisku, dalej już w Polanicy trafiamy na piękne rumaki © FENIKS
A na koniec wycieczki obowiązkowe mycie rumaków z uśmiechem na ustach ;). Jeszcze raz dzięki © FENIKS
Dzięki tak zaawansowanej technice i masie wreszcie odczułem pełną satysfakcję na króciutkim 80 km szlaku.
Co jak co ale ten wyjazd był naprawdę świetny, jak za dobrych starych czasów, pogoda jak na prognozy dopisała na 100% prawie jak lato, towarzystwo bez zmian jedyne w swoim rodzaju ;).
Dzięki Aniu i Ryjku za ten świetny wyjazd i do zobaczenia.
A jak to wszystko wyglądało, jak zawsze parę zdjęć niech pokaże.

Punkt zborny, czekamy na Anię. Nie wiem czemu ale zdjęcie przypomina mi trochę obraz z filmów gdzie w zamku wisiały potężne obrazy z portretami jego właścicieli ;)) © FENIKS

Gdy już wszyscy się zebrali ruszamy przez Krosnowice w stronę Starkówka. Widoki w tle już zachęcają © FENIKS

Pierwsze przeprawy terenowe © FENIKS

I pierwsze rozmyślenia, co ja tu robię do diaska ;)))) © FENIKS

W końcu wjeżdżamy w głębokie lasy i zaczynamy podjazd jak że delikatną i gładką drogą Stanisława © FENIKS

Podczas krótkiego parę kilometrów podjazdu, ukazują się pierwsze piękne widoki, ale to jeszcze nie to, wisienka czeka jak zawsze na szczycie ;)) © FENIKS

W połowie podjazdu mijamy gnejsową skałę z wyrytą tablicą upamiętniającą budowę drogi w latach 1933 - 34 © FENIKSDroga Stanisława jest chyba najpiękniejszą drogę w Górach Bystrzyckich - jest bardzo widokowa, choć nie tak jak dawniej. Z wielu miejsc rozciągają się rozległe panoramy na Góry Bystrzyckie, Masyw Śnieżnika i Rów Górnej Nysy. Zaczyna się na wysokości około 610 m n. p. m. od mostu na Dunie Górnej. Dalej prowadzi obok punktu widokowego na górze Toczek. Następnie trawersuje szerokim łukiem szczyt Łomnickiej Równi. Najwyższy punkt Drogi to 850 m n. p. m. Jej długość wynosi około 6,5 km a różnica wzniesień przekracza 240 m. Pod Łomnicką Równią, po prawej stronie stoi gnejsowa skałka z wyrytą tablicą upamiętniającą budowę drogi w latach 1933 - 34. Znajduje się na niej również nazwisko ówczesnego inspektora leśnego Werdego. Wtedy też uzyskała pierwotną nazwę, zaś obecną wprowadził Koźmiński w latach 60 - tych ubiegłego wieku. Dawniej przy Drodze Stanisława znajdowały się liczne domy i przysiółki, obecnie pozostał tylko jeden, za łąkami pod Łomnicką Równią. Opisywana droga jest stosunkowo często uczęszczana, bowiem prowadzi nią żółty szlak z Polanicy Zdrój do Bystrzycy Kłodzkiej. Posiada ona dobrze zachowaną, kamienistą nawierzchnię.

Na szczycie pierwszy odpoczynek, zadowolone twarze ;) i pierwsze cudowne widoki na otaczające nas plenery. Oczywiście do póki ja dołączyłem do Tych dwojga, oni zdążyli już się opalić na heban ;))))) © FENIKS

Pierwsze grupowe zdjęcie i tu aparat robi focha ;( zamiast nas, obrał sobie co widać na samym dole zdjęcia, czubek choinki i na niej skupił łajza ostrość, ech. Policzymy się w domu cwaniaczku ;) © FENIKS

Ale dla właściciela ma respekt i tu już na pełnej ostrości ;))) plenerki przedstawia © FENIKS

Dalej udajemy się na drogę Wieczności, gdzie można jechać i jechać i się zestarzeć, taka króciutka droga ;) © FENIKSJest to jedna z najbardziej popularnych dróg w Górach Bystrzyckich. Ma około 6 kilometrów długości a różnica wzniesień nie przekracza 100 m. Trawersuje ona południowo - zachodnie stoki Łomnickiej Równi. Zaczyna się niedaleko zielonego szlaku z Polanicy do Zieleńca w pobliżu Zielonej Drogi. Na wys. 760 m n. p. m. odchodzi od wschodniego "wariantu" Drogi Zbłąkanych Wędrowców. Dalej prowadzi cały czas prosto (nie ma najmniejszego zakrętu) i prawie poziomo do rozwidlenia w pobliżu niewielkiej i prawie całkowicie opuszczonej wioski Huta. Najwyższy punkt W. znajduje się w pobliżu Łomnickiej Równi (jednego z najwyższych wzniesień w tej części Gór Bystrzyckich). Proste drogi są bardzo typowe dla tych gór i wiele podobnych, w tym Długa Droga (o podobnej długości), odchodzi od Wieczności. Droga na całej długości prowadzi przez lasy świerkowe regla dolnego, które zostały znacznie zniszczone w wyniku klęski ekologicznej w latach 70 - tych. Wiele z nich uschło a następnie padło ofiarą wiatrowałów. Obecnie w wielu miejscach można dostrzec "świeże" nasadzenia. Potrzeba jednak jeszcze wielu lat, byśmy mogli podziwiać zdrowy las idąc Wiecznością. Droga Wieczność jest jedną z najstarszych dróg leśnych. Dawniej miała spore znaczenie turystyczne, jednak po wybudowaniu poniżej Drogi Stanisława, utraciła swe pierwotne walory. Na początku drogi stoi wyrzeźbiony w kamieniu Strażnik Wieczności. Dawniej figura nosiła nazwę Szarego lub Kamiennego Mężczyzny (niem.: Graue Mann lub Steinerte Mann). Na figurze wyryta jest data 1872. Postawiona została w miejscu, gdzie najprawdopodobniej zginął miejscowy chłop. Rzeźba ta została około roku 1975 zniszczona, a następnie skradziona, w latach 90 dwudziestego wieku postawiono nową. Dawniej, przez wiele lat służyła wędrowcom jako drogowskaz.

Dalej na drodze wieczności obowiązkowa fota z Panem który kiedy tędy bym nie jechał, zawsze czeka przy drodze z lekkim uśmiechem, tym razem fotka bez łapania za nie które części ciała ;)) © FENIKS

Gdy my robimy zdjęcie, nagle pojawia się czwórka motocyklistów proponująca nam wyścig, podejmujemy wyzwanie, Panowie dostają baty na całej linii i zostawiają swoje maszyny jako pokonani ;) © FENIKS

Po wygranym wyścigu, co widać po uśmiechu Ani ruszamy dalej w kierunku Orlicke. Ryjek trochę z tyłu bo maskował motory po które zgłosimy się jutro ;) © FENIKS

Dalej jedziemy drogą Królewską, chyba tak się zwała a dla czego ? Bo miała już dwa pasy ruchu ;) © FENIKS

Nic dodać nic ująć © FENIKS

Nic dodać nic ująć © FENIKS

Na rozdrożach, Ryjek zadał pytanie ( o co kaman goście ) ;)))) a Ania trzymając równo pancerniaka żeby ją nie przygniótł jak zawsze pięknie uśmiechnięta. A może to reakcja na Ryjka pytanie © FENIKS

I wreszcie Ryjek może podać pomocną dłoń, przy przeprawie przez grząski rów, nie wspomnę że ja sam musiałem sobie poradzić zatapiając się po kolana w błocie ;) bo przygniótł mnie rower ;) © FENIKS

I w końcu wyjeżdżamy na piękną polane a w oddali Orlicke Zahori © FENIKS

Uwaga wściekłe renifery i jeszcze gorszy mikołaj © FENIKS

Uwaga wściekłe renifery i jeszcze gorszy mikołaj © FENIKS

Na miejscu znajdujemy jedyną czynną knajpkę, gdzie z powodu że zapomniałem bidonu z wodą pierwsze piwko wypijam szybciej niż mrugam ;)) © FENIKS

Ania i Ryjek byli głodni a w tej knajpce były tylko napoje, jedzenia brak. Na szczęście ja miałem ze sobą trójkącik pizzy, ale tylko na własne potrzeby ;))). Dzięki czemu uderzyliśmy na Jagodną, na obiad © FENIKS

Po drodze na Jagodną mijam gada, który pławił się w słońcu na asfalcie a jego rozmiar był całkiem zacny, tak na oko 60 - 70cm. Ale na szczęście był najedzony i w dobrym humorze © FENIKS

Schronisko Jagodna i pełen relaks, czyli to co Feniksy lubią najbardziej ;)) © FENIKS

Ryjek zamawia potrawę ( piersi teściowej ) ;)) co widać po jego uśmiechu zadowolenie w pełni ;) © FENIKS

Po obiedzie pamiątkowe zdjęcie pod schroniskiem i ruszamy dalej w stronę drogi Zbłąkanych Wędrowców, bynajmniej tak miało być ;) © FENIKS

Po drodze trochę zbaczamy z zaplanowanego kursu © FENIKS

Żeby wreszcie dojechać na rozjazdy dróg Zbłąkanych Wędrowców, bo przez małą pomyłkę pojechaliśmy inną drogą, ale główna atrakcja drzewo jest ;) © FENIKS

A dalej dojeżdżamy nad zalew obok Adamówki gdzie szybki plan, ognisko © FENIKS

Czyli jak ognisko to ognisko i heja banana ;))). Trójka na gorąco ;) © FENIKS

Po ostrym i gorącym ;)) ognisku, dalej już w Polanicy trafiamy na piękne rumaki © FENIKS

A na koniec wycieczki obowiązkowe mycie rumaków z uśmiechem na ustach ;). Jeszcze raz dzięki © FENIKS
Z Patrycją i Huskym.
Sobota, 26 kwietnia 2014 Kategoria Lajchcik - 0km - 50km, Only we, Spacerkiem z moją Panią.
Km: | 4.00 | Km teren: | 1.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 49.00 | Temperatura: | 18.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: TREK - X pro 9458 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Krótki spacerowy przejazd w łanach rzepaku ;)). Tym razem towarzyszyłem pewnej Pani i jej obrońcy, póki tego biało czarnego obrońcy nie było to ja miałem zaszczyt być pierwszym bodyguardem, ale jak się pojawił super gad, spadłem na drugie miejsce ;)).
Trasa była wymagająca, masę przewyższeń szczególnie gdy wjechałem Patrycji na buta.
Próba ucieczki przed Huskym nabiła mi nowy rekord prędkości na stu metrach.
A na koniec pojechało deszczem, czyli przyjemne z pożytecznym, spacer, jazda, kąpiel ;).
A jak to wyglądało parę zdjęć opowie.

Poszukiwanie w rzepaku, gdzie są Panie ;) © FENIKS
Próba zakończyła się powodzeniem w połowie, obok mnie pojawia się bestia ;) a gdzie piękna ;)) © FENIKS
Dalsze nawoływania przynoszą skutek a może to szelest papierków z czekoladki zrobił swoje ;))). Dostanie mi sie za ten dopisek ;( © FENIKS
Szaleńczy pościg za rowerzystą © FENIKS
Droga prawie jak wieczności ;) © FENIKS
I nagle ten morderczy wyjazd zakłóca wielkie chmurzysko z opadami deszczu, jak i żab ;) © FENIKS
Dwie kruche istotki kryją się pod koronami drzew nie wiedząc że podczas burzy tam najbardziej będzie bolało ;))) © FENIKS
Trasa była wymagająca, masę przewyższeń szczególnie gdy wjechałem Patrycji na buta.
Próba ucieczki przed Huskym nabiła mi nowy rekord prędkości na stu metrach.
A na koniec pojechało deszczem, czyli przyjemne z pożytecznym, spacer, jazda, kąpiel ;).
A jak to wyglądało parę zdjęć opowie.

Poszukiwanie w rzepaku, gdzie są Panie ;) © FENIKS

Próba zakończyła się powodzeniem w połowie, obok mnie pojawia się bestia ;) a gdzie piękna ;)) © FENIKS

Dalsze nawoływania przynoszą skutek a może to szelest papierków z czekoladki zrobił swoje ;))). Dostanie mi sie za ten dopisek ;( © FENIKS

Szaleńczy pościg za rowerzystą © FENIKS

Droga prawie jak wieczności ;) © FENIKS

I nagle ten morderczy wyjazd zakłóca wielkie chmurzysko z opadami deszczu, jak i żab ;) © FENIKS

Dwie kruche istotki kryją się pod koronami drzew nie wiedząc że podczas burzy tam najbardziej będzie bolało ;))) © FENIKS
Piekło - Ciepło - Zimno.
Środa, 16 kwietnia 2014 Kategoria Lajchcik - 0km - 50km, Pierwszy wyskok z Ryjkiem na ogn, środowe ognisko, Z grupką śmiałków.
Uczestnicy

Km: | 34.00 | Km teren: | 4.00 | Czas: | 01:46 | km/h: | 19.25 |
Pr. maks.: | 52.00 | Temperatura: | 2.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: TREK - X pro 9458 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Środa, wreszcie plan ognisko ruszył, pierwsze ognisko w tym sezonie ale jakie ;).
Wyjazd po pracy po drodze uzgadnianie planu, gdzie, jak i czy będą nasze dziewczyny z BS ;)))))).
Wyruszamy do Polanicy a później w stronę Piekiełka i dalej szlakiem niedźwiadka. Było wszystko co być powinno, wymieniać nie będę ;) bo zdjęcia pokażą ;).
A jak było, parę zdjęć opowie.

Jak na popołudnie pogoda klaruje się super, słońce przyświeca i tak ma być ;) © FENIKS
Początek szlaku niedźwiadka w Piekiełku © FENIKS
Na tym szlaku zawsze mijam piękne skały które zawsze chętnie ustawiają się do zdjęcia ;)) © FENIKS
Nie ma że będzie łatwo, Ryjek małym slalomem i boczkiem, jednak deszcze dały o sobie znać © FENIKS
Dalej to już typowo skrajem lasu a może drogi przez ogródek ;))) © FENIKS
Ale jak by po drodze nie było to zawsze czeka nagroda na dzielnych pływaków ;))) © FENIKS
My, oni i Panowie Kasztelanowie, czyli świta na poziomie ;). Ognisko czas zacząć © FENIKS
Kiełbaska choć jeszcze w blasku słońca to już smagana płomieniami, jeść, jeść ;)) © FENIKS
Nocny klimat nadchodzi, czas zacząć sabat czarownic ech raczej czarowników ;)))) © FENIKS
A kuku Feniks same zło ;)) © FENIKS
Gdy zaczęliśmy pogawędki o wszystkim ;) nagle jakaś nieczysta dusza zrobiła nam fotkę ;)) © FENIKS
Ognisko ruszyło na całego, temperatura przy ognisku 30 stopni, parę metrów dalej 2 stopnie ;(, chętnych na powrót do domu brak ;)) © FENIKS
Przy ognisku zrobiło się tak błogo że budowa szałasu na nocne biesiadowanie to tylko formalność ;))) © FENIKS
Jednak dostaliśmy cynk że w nocy widok na Polanicę z tarasu widokowego jest piękny. Więc ruszamy na nocne foty © FENIKS
Ryjek od 5 godzin próbuje ustawić odpowiednią czułość a ja mu fleszem po oczach ;)))) © FENIKS
Dzięki Ryjku za super ognisko i do następnego.
Wyjazd po pracy po drodze uzgadnianie planu, gdzie, jak i czy będą nasze dziewczyny z BS ;)))))).
Wyruszamy do Polanicy a później w stronę Piekiełka i dalej szlakiem niedźwiadka. Było wszystko co być powinno, wymieniać nie będę ;) bo zdjęcia pokażą ;).
A jak było, parę zdjęć opowie.

Jak na popołudnie pogoda klaruje się super, słońce przyświeca i tak ma być ;) © FENIKS

Początek szlaku niedźwiadka w Piekiełku © FENIKS

Na tym szlaku zawsze mijam piękne skały które zawsze chętnie ustawiają się do zdjęcia ;)) © FENIKS

Nie ma że będzie łatwo, Ryjek małym slalomem i boczkiem, jednak deszcze dały o sobie znać © FENIKS

Dalej to już typowo skrajem lasu a może drogi przez ogródek ;))) © FENIKS

Ale jak by po drodze nie było to zawsze czeka nagroda na dzielnych pływaków ;))) © FENIKS

My, oni i Panowie Kasztelanowie, czyli świta na poziomie ;). Ognisko czas zacząć © FENIKS

Kiełbaska choć jeszcze w blasku słońca to już smagana płomieniami, jeść, jeść ;)) © FENIKS

Nocny klimat nadchodzi, czas zacząć sabat czarownic ech raczej czarowników ;)))) © FENIKS

A kuku Feniks same zło ;)) © FENIKS

Gdy zaczęliśmy pogawędki o wszystkim ;) nagle jakaś nieczysta dusza zrobiła nam fotkę ;)) © FENIKS

Ognisko ruszyło na całego, temperatura przy ognisku 30 stopni, parę metrów dalej 2 stopnie ;(, chętnych na powrót do domu brak ;)) © FENIKS

Przy ognisku zrobiło się tak błogo że budowa szałasu na nocne biesiadowanie to tylko formalność ;))) © FENIKS

Jednak dostaliśmy cynk że w nocy widok na Polanicę z tarasu widokowego jest piękny. Więc ruszamy na nocne foty © FENIKS

Ryjek od 5 godzin próbuje ustawić odpowiednią czułość a ja mu fleszem po oczach ;)))) © FENIKS
Dzięki Ryjku za super ognisko i do następnego.
Takie tam kółeczko.
Piątek, 11 kwietnia 2014 Kategoria Kłodzko-Krosnowice- Żelazno - Oł, Lajchcik - 0km - 50km, Samotnie
Km: | 45.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:40 | km/h: | 27.00 |
Pr. maks.: | 46.00 | Temperatura: | 15.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: CRATELLI SPEED | Aktywność: Jazda na rowerze |
Deszcz przestał padać więc wyskoczyłem na mały obchód pobliskich włości.

Bażanty chodzą pojedynczo zamiast parami, muszę to sprawdzić, co to za nowa moda na moich polach ;) © FENIKS
Strumień rozpaczy, wody jak na lekarstwo ;( © FENIKS

Bażanty chodzą pojedynczo zamiast parami, muszę to sprawdzić, co to za nowa moda na moich polach ;) © FENIKS

Strumień rozpaczy, wody jak na lekarstwo ;( © FENIKS
Leśny Bar ;).
Poniedziałek, 7 kwietnia 2014 Kategoria Lajchcik - 0km - 50km, Na Polanice przez Starkówek., Z grupką śmiałków.
Uczestnicy

Km: | 30.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:28 | km/h: | 20.45 |
Pr. maks.: | 60.00 | Temperatura: | 16.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: CRATELLI SPEED | Aktywność: Jazda na rowerze |
Późnym popołudniem krótki wyskok do leśnego baru w Polanicy.Leśny bar w Polanicy znamy od dawna a piwko sami dostarczyliśmy ;).

Poczekalnia na dojazd Ryjka. Gdy już aparat odliczał, Ryjek się pojawił na horyzoncie, ale na fotę powitalną się nie załapał © FENIKS
Leśny bar w Polanicy, gdy ja pozowałem do zdjęcia to Ryjek wypijał po cichaczu moje piwo ;()() © FENIKS
I tak do zachodu słońca a może jeszcze później ;) © FENIKS
Powrót do domu a może do innego baru ;)) © FENIKSDzięki Ryjek za pogawędki i do zobaczenia, może w innym leśnym barze ;)).

Poczekalnia na dojazd Ryjka. Gdy już aparat odliczał, Ryjek się pojawił na horyzoncie, ale na fotę powitalną się nie załapał © FENIKS

Leśny bar w Polanicy, gdy ja pozowałem do zdjęcia to Ryjek wypijał po cichaczu moje piwo ;()() © FENIKS

I tak do zachodu słońca a może jeszcze później ;) © FENIKS

Powrót do domu a może do innego baru ;)) © FENIKSDzięki Ryjek za pogawędki i do zobaczenia, może w innym leśnym barze ;)).
Mokro mglisto ale zarombisto ;).
Sobota, 5 kwietnia 2014 Kategoria Czechy, Góry Złote, Na luzie 50km - 100km, Z grupką śmiałków.
Uczestnicy





Km: | 95.00 | Km teren: | 30.00 | Czas: | 05:27 | km/h: | 17.43 |
Pr. maks.: | 61.00 | Temperatura: | 6.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 1396m | Sprzęt: Felt mtb Q900 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiejszą sobotnią eskapadę ułożył Szacowny Zbyszek, bardziej znany jako Zibi mokra robota ;).
Trasa była luźna i delikatna, czyli wnoszenie rowerów po skałach, przeskakiwanie z rowerami przez zwalone chojaki, podrzucanie rowerów pod górkę a później podejście bez roweru, tak było łatwiej ;).
A to wszystko od początku do końca w bajecznej deszczowej i zimnej oprawie.
O cholera teraz do mnie dotarło na co ja się załapałem ;00.
Po w miarę lekkim rozpoczęciu tego opisu resztę niech zaprezentują zdjęcia, nie wierzcie mi na słowo ;))))).

O poranku spotkanie małą grupką koło stadionu w Kłodzku, gdzie dołącza do nas nowy uczestnik Arek, nie wiedząc jeszcze na co się pisze ;). I ruszamy wolnym tempem średnia 30km/h do Lądka, gdzie czeka reszta grupy © FENIKS
Jadąc cały czas w deszczu dojeżdżamy do Lądka, gdzie spotykamy zamaskowaną Assasinkę i Zibiego wymyślającego okrutny plan. Jak i Toompa który już zawczasu dzwoni po karetkę ;)) © FENIKS
Ponieważ deszcz był jeszcze za słaby a temperatura jeszcze za wysoka, postanowiliśmy odczekać jakieś 2 godz w restauracji dla zbłąkanych owieczek aż się sytuacja zmieni © FENIKS
Po zapiciu pogody ;) całą ekipą, czyli jeszcze jacyś rowerzyści z Kudowy ;))) i kolega Zibiego z czarnego półświatka o czym gdy dowiedziała się Emi co widać na zdjęciu, ruszamy na wyprawę z pewną dozą niepewności ;) © FENIKS
Pierwsze kilometry zaczynamy pełnym luzem, wszyscy chcą prowadzić nikt nie chce jechać bo podjazd jest za nudny i można go pokonać na śpiąco, czyli z zamkniętymi oczami i zamkniętymi zębami żeby ich nie stracić © FENIKS
Dalej już jest tylko lepie, nawet już nie musimy prowadzić rowerów a możemy sobie nieść żeby było łatwiej i wyglądało to na wycieczkę a raczej spacer z dzieckiem na ręku ;) © FENIKS
Gdy już nauczyliśmy się chodzić przyszedł czas na jeżdżenie, bynajmniej takie było założenie od początku, ale ! dostaliśmy wybór ! że co ? podjazd kamieniami i rozwalenie kolan, czy podjazd korzeniami i wykładka co metr © FENIKS
Grupa podzieliła się na dwie drużyny i ruszyliśmy na ruiny zamku Karpień gdzie jeśli uda nam się dotrzeć, mieliśmy zacząć chwalić się swoimi złamaniami, wybitymi palcami, zębami i skręconymi kostkami © FENIKS
Pierwsza grupa Feniksa ;) czyli mła ;) dociera na zamek. Dwie Panie Anie już całkowicie odzwyczaiły się jeździć i wolą nosić, raz rower a raz jakiegoś rowerzystę ;) © FENIKS
Żeby nie było że tylko noszenie jedna z Ań postanowiła na złość popchać choć 2 metry, żeby co mięksi jak osoby z drugiej grupy zobaczyli jak się pokonuje podjazdy 40%we © FENIKS
Na zamku a raczej jego ruinach pytanie ? Kto chce tabletki na bule, odbicia i gips na złamania o bandażach na obdarcia nie wspomnę ;) Las rąk mówi sam za siebie. Tylko ekipa piesza nie rościła sobie praw do leczenia ;) © FENIKS
Może ciężko w to uwierzyć , ale dalej było tylko trudniej, wreszcie Zibi znalazł jakąś równą drogę gdzie musieliśmy już jechać na rowerach. Ale za to mgła dodawała uroku © FENIKS
Grupa podczas zjazdu już na rowerach, na twarzach widać grymas niezadowolenia. Coś jest nie tak ;)) © FENIKS
Na przełęczy Gierałtowskiej widoczność zwiększa się do 10 metrów, wreszcie Ryjek widzi własny rower we mgle, ale koleżanek i kolegów z ekipy jeszcze nie © FENIKS
Wreszcie odnajdujemy się z Ryjkiem, czyści, zmarznięci ;), w całkowicie suchych super sportowych ubraniach. Jak widać smutni bo trasa, dalej za mało wymagająca a gdzie reszta grupy © FENIKS
Po jakimś czasie odnajduje się reszta grupy a w niej Ania która szybko zostaje podtrzymana przy życiu dzięki Ryjkowemu batonikowi o mocy doładowania 2 kg cukru © FENIKS
Jak widać batonikowa reanimacja w pełni zadziałała. Uśmiech bezcenny a za batonika Aniu zapłacisz kartą kredytowa, najlepiej Bogdana ;)) © FENIKS
Dalej udajemy się do Travnej na jakieś jedzenie, Zibi pierwszy raz zlitował się nad nami ;(. choć wcześniej na drzewach zamalował wszystkie znaki żeby trafić za łatwo nie było do knajpki © FENIKS
Travna, czyści, wypoczęci możemy sobie zamówić gorącą wodę ugotowaną na twardo żeby się najeść i zrelaksować. Zibi jest coraz bardziej wyrozumiały ?? © FENIKS
Po obiedzie, ( szklanka wody gorącej na osobę ) ruszamy zadowoleni na przełęcz Lądecką. Ale żeby było łatwiej został wyznaczony czas 15 min dojazd na szczyt. Kto przyjedzie po czasie powrót tą samą trasą do początku;) Ale była jazda © FENIKS
Na przełęczy Emi robi za Faraonkę pokazując że jej wysokości żadne wcześniejsze ustalenia powrotu nie dotyczą ;). Pod groźbą rzucenia plagi gryzących biedronek i potwornych motylków © FENIKS
A ponieważ że nie wiem czemu się przejaśniło na 15 m cała grupa szybko udaje się do Lądka, gdzie Kudowa i parę innych słabszych osób oddziela się od ekipy Kłodzkiej która do Kłodzka jedzie wolno 33km/h bez zwalniania aż pod PKP © FENIKS
Gdzie musieliśmy zdążyć odstawić Emi na pociąg żeby czasami sobie więcej kilometrów nie nabiła ;).
Dziękuję wszystkim za ten świetny wypad i trzymanie przy życiu ;))) i Tobie Zibi z fajną choć łatwą i mało wymagającą trasę ;) i do zobaczenia aby już niedługo.
Pozdrawiam.
Trasa była luźna i delikatna, czyli wnoszenie rowerów po skałach, przeskakiwanie z rowerami przez zwalone chojaki, podrzucanie rowerów pod górkę a później podejście bez roweru, tak było łatwiej ;).
A to wszystko od początku do końca w bajecznej deszczowej i zimnej oprawie.
O cholera teraz do mnie dotarło na co ja się załapałem ;00.
Po w miarę lekkim rozpoczęciu tego opisu resztę niech zaprezentują zdjęcia, nie wierzcie mi na słowo ;))))).

O poranku spotkanie małą grupką koło stadionu w Kłodzku, gdzie dołącza do nas nowy uczestnik Arek, nie wiedząc jeszcze na co się pisze ;). I ruszamy wolnym tempem średnia 30km/h do Lądka, gdzie czeka reszta grupy © FENIKS

Jadąc cały czas w deszczu dojeżdżamy do Lądka, gdzie spotykamy zamaskowaną Assasinkę i Zibiego wymyślającego okrutny plan. Jak i Toompa który już zawczasu dzwoni po karetkę ;)) © FENIKS

Ponieważ deszcz był jeszcze za słaby a temperatura jeszcze za wysoka, postanowiliśmy odczekać jakieś 2 godz w restauracji dla zbłąkanych owieczek aż się sytuacja zmieni © FENIKS

Po zapiciu pogody ;) całą ekipą, czyli jeszcze jacyś rowerzyści z Kudowy ;))) i kolega Zibiego z czarnego półświatka o czym gdy dowiedziała się Emi co widać na zdjęciu, ruszamy na wyprawę z pewną dozą niepewności ;) © FENIKS

Pierwsze kilometry zaczynamy pełnym luzem, wszyscy chcą prowadzić nikt nie chce jechać bo podjazd jest za nudny i można go pokonać na śpiąco, czyli z zamkniętymi oczami i zamkniętymi zębami żeby ich nie stracić © FENIKS

Dalej już jest tylko lepie, nawet już nie musimy prowadzić rowerów a możemy sobie nieść żeby było łatwiej i wyglądało to na wycieczkę a raczej spacer z dzieckiem na ręku ;) © FENIKS

Gdy już nauczyliśmy się chodzić przyszedł czas na jeżdżenie, bynajmniej takie było założenie od początku, ale ! dostaliśmy wybór ! że co ? podjazd kamieniami i rozwalenie kolan, czy podjazd korzeniami i wykładka co metr © FENIKS

Grupa podzieliła się na dwie drużyny i ruszyliśmy na ruiny zamku Karpień gdzie jeśli uda nam się dotrzeć, mieliśmy zacząć chwalić się swoimi złamaniami, wybitymi palcami, zębami i skręconymi kostkami © FENIKS

Pierwsza grupa Feniksa ;) czyli mła ;) dociera na zamek. Dwie Panie Anie już całkowicie odzwyczaiły się jeździć i wolą nosić, raz rower a raz jakiegoś rowerzystę ;) © FENIKS

Żeby nie było że tylko noszenie jedna z Ań postanowiła na złość popchać choć 2 metry, żeby co mięksi jak osoby z drugiej grupy zobaczyli jak się pokonuje podjazdy 40%we © FENIKS

Na zamku a raczej jego ruinach pytanie ? Kto chce tabletki na bule, odbicia i gips na złamania o bandażach na obdarcia nie wspomnę ;) Las rąk mówi sam za siebie. Tylko ekipa piesza nie rościła sobie praw do leczenia ;) © FENIKS

Może ciężko w to uwierzyć , ale dalej było tylko trudniej, wreszcie Zibi znalazł jakąś równą drogę gdzie musieliśmy już jechać na rowerach. Ale za to mgła dodawała uroku © FENIKS

Grupa podczas zjazdu już na rowerach, na twarzach widać grymas niezadowolenia. Coś jest nie tak ;)) © FENIKS

Na przełęczy Gierałtowskiej widoczność zwiększa się do 10 metrów, wreszcie Ryjek widzi własny rower we mgle, ale koleżanek i kolegów z ekipy jeszcze nie © FENIKS

Wreszcie odnajdujemy się z Ryjkiem, czyści, zmarznięci ;), w całkowicie suchych super sportowych ubraniach. Jak widać smutni bo trasa, dalej za mało wymagająca a gdzie reszta grupy © FENIKS

Po jakimś czasie odnajduje się reszta grupy a w niej Ania która szybko zostaje podtrzymana przy życiu dzięki Ryjkowemu batonikowi o mocy doładowania 2 kg cukru © FENIKS

Jak widać batonikowa reanimacja w pełni zadziałała. Uśmiech bezcenny a za batonika Aniu zapłacisz kartą kredytowa, najlepiej Bogdana ;)) © FENIKS

Dalej udajemy się do Travnej na jakieś jedzenie, Zibi pierwszy raz zlitował się nad nami ;(. choć wcześniej na drzewach zamalował wszystkie znaki żeby trafić za łatwo nie było do knajpki © FENIKS

Travna, czyści, wypoczęci możemy sobie zamówić gorącą wodę ugotowaną na twardo żeby się najeść i zrelaksować. Zibi jest coraz bardziej wyrozumiały ?? © FENIKS

Po obiedzie, ( szklanka wody gorącej na osobę ) ruszamy zadowoleni na przełęcz Lądecką. Ale żeby było łatwiej został wyznaczony czas 15 min dojazd na szczyt. Kto przyjedzie po czasie powrót tą samą trasą do początku;) Ale była jazda © FENIKS

Na przełęczy Emi robi za Faraonkę pokazując że jej wysokości żadne wcześniejsze ustalenia powrotu nie dotyczą ;). Pod groźbą rzucenia plagi gryzących biedronek i potwornych motylków © FENIKS

A ponieważ że nie wiem czemu się przejaśniło na 15 m cała grupa szybko udaje się do Lądka, gdzie Kudowa i parę innych słabszych osób oddziela się od ekipy Kłodzkiej która do Kłodzka jedzie wolno 33km/h bez zwalniania aż pod PKP © FENIKS
Gdzie musieliśmy zdążyć odstawić Emi na pociąg żeby czasami sobie więcej kilometrów nie nabiła ;).
Dziękuję wszystkim za ten świetny wypad i trzymanie przy życiu ;))) i Tobie Zibi z fajną choć łatwą i mało wymagającą trasę ;) i do zobaczenia aby już niedługo.
Pozdrawiam.